Ks. Józef Pochopień o biskupie Karolu Wojtyle

Informations
Archive description
Transcription
Copyrights
Notes
Archive description
EN
Identification:
Reference code: 419/I/1/5/241
Owner signature: W/241/08/W/227
Title: Ks. Józef Pochopień o biskupie Karolu Wojtyle
Date: 2008-11-27
Size and medium: 2,56 GB; MP4
Creator's name: The Centre for the Thought of John Paul II
Repository: The Centre for the Thought of John Paul II
Content:
INFORMACJE O ROZMÓWCY:
Ksiądz Józef Pochopień - kapłan Archidiecezji Krakowskiej. Rok święceń - 1971 r. Wspomina kardynała Karola Wojtyłę jako ojca kleryków i młodych księży. Wspomina także wydarzenia w Szklarach, gdzie funkcjonariusze zaatakowali punkt katechetyczny i pobili ludzi. Opowiada o postępowaniu biskupa Wojtyły wobec tej trudnej sytuacji.
Miejsce nagrania - Głogoczów
Czas nagrania - 00:35:44
Prowadzący - Marcin Witan
Operator - Piotr Augustynek
STRESZCZENIE:
Kardynał Karol Wojtyła jako ojciec duchowy kleryków i młodych księży. Historia ze Szklar - wsparcie ze strony kardynała Wojtyły udzielone mieszkańcom Szklar wobec szykan ówczesnych władz po incydencie w punkcie katechetycznym. Pierwsze spotkanie podczas bierzmowania. Spotkania osobiste w kurii metropolitalnej. Przewidywania co do wyboru papieża. Uczucia towarzyszące wyborowi Kardynała Wojtyły na Ojca Świętego. Opis oddziaływania Jana Pawła II na towarzyszących Mu w modlitwie ludzi. Karol Wojtyła – kaznodzieja.
TRANSKRYPCJA:
00:00:13
Było tak, że w tych spotkaniach takich indywidualnych Ksiądz Kardynał, już na tych starszych rocznikach zawsze miał do każdego jakieś dobre słowo. Więc to było takie bardzo mobilizujące, dodawało jak gdyby otuchy i większej takiej pewności siebie itd. A potem jako młodzi księża, jak żeśmy się spotykali, to też żeśmy widzieli, jak On nas wysłuchiwał (nieraz żeśmy bzdury opowiadali itd., a On nic na to nie powiedział, uśmiechnął się). Ale potem kiedyśmy odjeżdżali, to każdemu z nas dawał na drogę jakieś dobre słowo. I jak człowiek wyjeżdżał, to jak gdyby takie skrzydła dostawał do pracy, jakby przypięte skrzydła husarii, żeby ruszać do pracy. To było takie znamienne. Więc dobre słowo, pogodna twarz, dobry uśmiech – tym, swoją duchowością – człowiek znalazł się w tym obszarze Jego promieniowania i to tak dodawało człowiekowi otuchy, i takiej motywacji głębszej do pracy, do jakichś wysiłków, do podejmowania jakichś inicjatyw duszpasterskich.
SŁOWA KLUCZOWE: młodzież, Kraków, kapłaństwo, Karol Wojtyła
00:01:40
W grupach to się spotykał z nami, np. kolędował. Z nami siadał, nawet na jakichś stopniach, nie szukał krzesła czy coś, chcieliśmy Mu nie raz coś podsunąć, potrafił na tym podwyższeniu usiąść i razem z nami kolędować, śpiewać itd. Bardzo lubił niektóre kolędy np.: „Oj, maluśki, maluśki” to zawsze musiało być śpiewane. To myśmy klerycy dośpiewywali takie [zwrotki – przyp. red.], których On jeszcze nie znał albo coś układali, nie, żeby było radosne, żeby coś tam… Więc to rodziło bardzo wiele takiej radości i to rozśpiewanie było bardzo takie miłe to kolędowe.
Wydawał się takim bliskim ojcem duchownym, takim rozumiejącym młodego kleryka przystępującego do święceń. Więc miał dużo takiego… dawał dużo takiego zaufania, ciepła. I tak samo taki kontakt ciepły, miły, odbierali nasi rodzice, którzy też byli przy tych święceniach. I to spotkanie – z każdym się spotkał i dla każdego miał jakieś słowo, jakąś odzywkę, zawsze to mile rodzice także wspominali. Nie tylko my, ale i świeccy, którzy się z Nim spotykali, odczuwali to ciepło promieniujące od Niego.
SŁOWA KLUCZOWE: młodzież, Kraków, kapłaństwo, Boże Narodzenie
00:03:37
Same święcenia, no właśnie: przygotowanie, rekolekcje, nie rekolekcje – wszystko to człowiek przeżywał jeszcze na innej fali, prawda, kategorii. Człowiek pełen idealizmu idzie z tymi wszystkimi ideałami do ołtarza, więc to jest bardzo takie głębokie przeżycie. Także to jest nawet trudne do odzwierciedlenia dzisiaj, tego co człowiek we wnętrzu swoim przeżywał. To jest – bym powiedział – w tej chwili, po tylu latach to już odzwierciedlić sobie. Ale w każdym razie człowiek był pełen różnych ideałów, zapału, to wszystko po prostu było skumulowane przy tych święceniach.
SŁOWA KLUCZOWE: młodzież, Kraków, kapłaństwo
00:04:38
Zmieniał się, bo człowiek widział, że On się człowiekiem interesuje, że On człowiekiem żyje, człowiekowi chce także dopomóc, jak są pewne jakieś słabości czy braki. On na nie nie reagował negatywnie, tylko raczej pozytywnie. No i żeśmy odczuwali, że to jest człowiek wielkiej modlitwy. Że miał w sobie jakoś siłę, zdolność przekazywania tych treści Bożych w taki przedziwny sposób. I to się odczuwało. Ja to odczułem na przykład przy tych wydarzeniach, które były w Szklarach. Więc kobiety, kiedy tam przyszły i opowiedziały, co się tam działo, co robić dalej? Ja mówię: „Weźcie kwiaty i jedźcie jutro do kurii metropolitalnej, poproście księdza kapelana, że chcecie rozmawiać z księdzem Kardynałem. No i one tak zrobiły. Jeszcze nie powiedziałem, że jak do mnie przyszły, były całe spłakane od tych gazów łzawiących itd. Jeszcze w następnym dniu, jak poszły do kurii, były czerwone od tego wszystkiego i one to zrelacjonowały księdzu Kardynałowi.
SŁOWA KLUCZOWE: duchowość JP2, Szklary, komunizm, Kraków
00:06:17
Ksiądz Kardynał po południu posłał do mnie księdza wicekanclerza Marszowskiego razem z mecenasem Andrzejem Rozmarynowiczem na rozmowę do mnie. Oni przyjechali i [powiedzieli – przyp. red.]: „Proszę księdza, my chcemy zobaczyć ten punkt katechetyczny”. I myśmy pojechali tam. Kiedyśmy do Jerzmanowic wjeżdżali, no to siedem gazików przed nami, siedem za nami, pełnych milicji. Zjechaliśmy tam na to miejsce, wziąłem jakiś aparat fotograficzny, wszystkośmy to sfotografowali. Przyszła jakaś jednak panna, która podzieliła się tymi wydarzeniami, pokazała pośladki, jakie ma zbite itd. Potem wracaliśmy z powrotem, mecenas był zaszokowany, że te gaziki milicyjne, że ich jest tyle, obawiał się: „Żeby księdzu nic nie zrobili”. Ja mówię: „A nic się nie stanie przecież”. No i tak było, że znowu żeśmy jechali z powrotem do parafii, a siedem gazików z przodu, siedem z tyłu. Taka eskorta. Ja pojechałem – jak oni pojechali do Racławic – to ja pojechałem znowu do Przegini tam do wikariusza. No to ci, co jechali z tyłu, no to zostali gdzieś zaś z tej strony przed tym…. Posiedziałem u niego, potem ogrodem wyjechałem w drugą stronę, żeby nie wiedzieli nawet gdzie.
SŁOWA KLUCZOWE: Szklary, komunizm, Andrzej Rozmarynowicz, Jerzmanowice, Racławice, Przeginia
00:08:11
W tych dniach potem zostałem wezwany do kurii (w piątek po tych dniach, jak 12-go było w poniedziałek, to potem w piątek zostałem wezwany do kurii metropolitalnej. I kiedy się tam znalazłem w kurii, ktoś mi tam na dole mówi: „Ksiądz Kardynał już chce z tobą rozmawiać”, więc wyleciałem na górę i ksiądz kapelan mówi: „Idź tam do Księdza Kardynała”. A tam przy stole siedział pan mecenas Rozmarynowicz. No i rozmowa się odbywa na temat tych wydarzeń itd. No i ksiądz Kardynał mówi mecenasowi Rozmarynowiczowi: „Jak to pan widzi? Jak to rozwiązać?” „No – mówi – mogą być aresztowania tych ludzi, więc trzeba im dodać otuchy i podtrzymać ich.” Dlatego proponuję, żeby ksiądz Kardynał pojechał do parafii w Racławicach, odprawił tam mszę świętą – jakąś oficjalną sumę, jakoś podniósł ich na duchu.” A ksiądz Kardynał mówi tak: „A Ksiądz co na ten temat myśli?” Ja mówię w ten sposób, że ja bym widział to, ale żeby w tamtym punkcie katechetycznym odprawić, bo tam jest jeszcze dom, oni zburzyli tylko ganek. Ten dom został tam, gdzie katechezę prowadziłem.
SŁOWA KLUCZOWE: Szklary, komunizm, Kraków, Andrzej Rozmarynowicz, Racławice
00:09:53
Żeby tam, bo tu są ludzie w tej parafii niezwiązani w całości, bo to jest odległość pomiędzy tymi ludźmi, te wioski między sobą też są w konflikcie, więc trzeba by było tam na miejscu odprawić i to by było umocnienie tych ludzi.” No ale kiedy to zrobić? „No trzeba by było to teraz już zrobić, bo później to nie będzie miało znaczenia.” Ksiądz Kardynał wyszedł. Nie było go z dziesięć minut. I potem przychodzi, po tych 10 minutach (ja myślę, że On był tylko na klęczniku, żeby to co Mu powiedział mecenas i co ja Mu powiedziałem, żeby to przemyśleć w modlitwie) i przyszedł, przyniósł kielich. I mówi tak: „Przepraszam pana mecenasa, ale wybrałem zdanie tego młodego księdza.” I się mnie pyta: „Kiedy tam jechać?” Ja mówię: „No to w niedzielę.” „Ale w niedzielę mam kalwarię.” A mówię: „A czy rano by się nie dało?” „O, to myśl – mówi – ale jak to zrobić, to już z księdzem kapelanem omów tak, żeby milicja o tym nie wiedziała. Dasz radę tak zrobić?” „Da się radę tak zrobić.” Poszedłem, omówiliśmy z księdzem kapelanem, że po siódmej będę czekał tam w parku, jak się Park Ojcowski zaczyna przed Jerzmanowicami na przystanku i tam się spotkamy.
SŁOWA KLUCZOWE: Szklary, komunizm, Jerzmanowice, Andrzej Rozmarynowicz
00:12:04
Ja powróciłem do parafii, w sobotę miałem jeszcze ze trzy śluby, no i w wieczór myślę sobie, jak tam rozwiązać sprawę. Jak pojadę samochodem, to mnie będą widzieć, bo oni za mną jeżdżą. Pilnowali mojego samochodu. No to miałem takiego tam parafianina, przyjaciela, który czasem zaklął – taki stolarz, miał motor. Więc dałem mu znać, żeby przyjechał motorem i przez górę po tych ścieżkach przejechaliśmy, w lesie zostawiliśmy motor nad Szklarami. Zeszliśmy do jedynego chochoła, który taki był zaangażowany. Tam milicja po tej drodze w Szklarach jeździła co siedem minut. Tak po prostu sprawdzali, jeździli tym gazikiem, pilnowali tego punktu. Zresztą to było punktowane przez trzy miesiące. Taki stan wojenny w wiosce. Przez trzy miesiące. Jeździli tam za ludźmi, jak ktoś zjechał z pola to mandat…, ale potem się uspokoili, bo znowu zaś te chłopaki jakoś tam przy barze, to chcieli im ten gazik zepchać, czy coś tam. Więc dali temu spokój potem.
SŁOWA KLUCZOWE: Szklary, komunizm, stan wojenny, 1981
00:13:33
Ci ludzie zaczęli się jakby normalnie obchodzić, tylko obserwowali, jeździli po wiosce. No to ja więc w tą noc, żeby oni na nas nie zwrócili uwagi, przeszliśmy przez drogę tylko i poszliśmy górą (obeszliśmy pół godziny przez drugą górę) i dostaliśmy się do tego domu. Tam zasunęliśmy kocami, zrobiliśmy porządek, przygotowaliśmy wszystko na mszę świętą. Tam miałem krzyż, wszystko przygotowane, żeby jakoś rozpocząć. Rano wziąłem znowu dwóch chłopów do samochodu i wziąłem sobie ornaty, nowe wszystko, żeby Ksiądz Kardynał poświęcił, ubrał się w nie itd. I podjechałem tam do Jerzmanowic i czekałem tam, gdzie się Park Ojcowski zaczyna (Murownia się kończy, ten park się po prawej, jak się idzie na Olkusz, zaczyna). I tam czekałem.
Niedziela piękna, słońce. Ludzie nawet tam w niedzielę zbierali zboże z pola (bo nie było rosy, nie było nic, bardzo gorący dzień się zapowiadał). No i Ksiądz Kardynał nadjechał wołgą. Podszedłem, przywitałem się, no i mówi, że powolutku, spokojnie…
SŁOWA KLUCZOWE: Szklary, komunizm, Jerzmanowice, Olkusz
00:15:00
Pamiętam, że jak do tego samochodu wsiadłem, to taki byłem nerwowy – te biegi, to wszystko mi tak nerwowo szło. Bo to jest ekscytujące, w czas rano gromadzimy ludzi i wszystko. Bo w nocy kazałem ludziom dać znać, że będzie ksiądz Kardynał, a tych takich, co byli związani – ORMO-wcy itd., cośmy znali, mówię: „Ominąć, a rano im powiedzieć.” I tak wszystko zrobili. Także na rano był tam już napis przy tym punkcie katechetycznym, pomiędzy tym domem a taką stodółką; „Witamy Arcypasterza, obrońcę naszego.” Nawet wierszyk jakaś dziewczynka powiedziała (nawet tego Chochoła Henryka [córka – przyp. red.]), taki krótki, związany ze Szklarami, którego dziś nie pamiętam, nie zapisałem, ale nawiązujący do tej sytuacji. Ładnie powiedziała, kwiaty, no i ludzie też Go przywitali kwiatami. I odprawił msze świętą i powiedział kazanie do ludzi ksiądz Kardynał. Nam kapłanom – był wtedy ksiądz kapelan Dziwisz, był ksiądz Górny Kaziu, który pracował w kurii w duszpasterstwie rodzin, no i ja byłem trzeci. Kazał nam spowiadać ludzi, tak na stojąco, bez niczego. Tak my stali między ludźmi i spowiadali, a Ksiądz Kardynał odprawiał mszę świętą, mikrofony rozstawione, zebrało się do tysiąca gdzieś [wiernych – przyp. red.], bo przyszli tam z Racławic (miałem rano tam odprawiać mszę świętą, więc powiedziałem organiście, żeby szli do Szklar, bo tam będzie ksiądz Kardynał).
SŁOWA KLUCZOWE: Szklary, komunizm, dzieci, Henryk Chochoł, Stanisław Dziwisz, Kazimierz Górny, Racławice
00:17:00
Więc ci, co w Racławicach mieli być, przez górę musieli iść, do tych Szklar, bo jest ksiądz Kardynał. No i szklarzanie wszyscy się zebrali, od Jerzmanowic też tam kilku ludzi przyszło. No a policja, jak my wjechali, więc byli zaskoczeni. Bo tylko zostały te służby, oficery w sobotę popili, pobawili się, pokryli, że taka ich okoliczność jest, że muszą pilnować. No i nie było ich. A ci nie wiedzieli, co robić. Rano żeśmy wjechali, papierosy pod posterunkiem palą i ten gazik jest tam, stoi, niczego się nie spodziewali. Także było zaskoczenie. Policja dopiero nas minęła w Szklarach, nic nie robiąc, nic nie tego. I oni skręcili do swojego [punktu – przyp. red.] i tylko obserwowali, ile ludzi… No i ksiądz Kardynał odprawił. To kazanie było w tym sensie: ksiądz ma prawo do budynku, do punktu katechetycznego, wy macie prawo do mszy świętej i tu – że was kapłan pouczał – wy macie się przy swoich dzieciach prawo gromadzić. No i taki apel był do władz, żeby sprawę rozwiązywać nie wśród konfliktów, tylko łagodzić, ale w duchu takiej miłości, sprawiedliwości, że władza powinna służyć ludziom itd., jak kapłan ma służyć, tak i władza. Wszyscy mamy służyć sobie wzajemnie, wspierać się.
SŁOWA KLUCZOWE: Szklary, komunizm, Racławice, Jerzmanowice, homilia
00:18:52
Ksiądz Kardynał nie konfliktował tego, tylko wyłaczał to i ładnie punktował, no i mówi: „Teraz tą sprawę zabieram do Matki Bożej na Kalwarię. I tam tę sprawę przed Matkę przedstawię, przemodlę, żeby wszystko było dobrze. Mnie kazał zabrać Najświętszy Sakrament do Racławic, do parafii. Gdyby mnie milicja zatrzymywała, żeby się nie zatrzymywać, tylko zawieźć, bo spełniam czynność liturgiczną (żeby się nie zatrzymywać, tylko zawieźć spokojnie Pana Jezusa). Kiedy się skończyła ta uroczystość, jeden z gospodarzy – taki pan Konstanty Flor, najstarszy między tymi ludźmi, podszedł, ładnie podziękował i poprosił księdza Kardynała, żeby tutaj była msza święta. A Ksiądz Kardynał powiedział: „Ksiądz dostał tutaj kielich, on wie, co to znaczy. Także od tej niedzieli już będziecie mieli zawsze tutaj mszę świętą.” I teraz, kiedy wyszedł na zewnątrz tego budynku, to z tymi wszystkimi ludźmi jak gdyby tak się spotkał, porozmawiał, umocnił ich i potem wsiadł do samochodu i odjechali do Kalwarii. I w Kalwarii ogłosił, że taka rzecz miała miejsce, że nie dopuszczono księdza biskupa do celi błogosławionego Maksymiliana wtedy w Oświęcimiu, no a w Szklarach, że pobili pałkami ludzi i kobiety, jak odważnie stanęły.
SŁOWA KLUCZOWE: Szklary, komunizm, Kalwaria Zebrzydowska, homilia, Racławice, Konstanty Flor, Maksymilian Maria Kolbe, Oświęcim
00:20:48
Pomódlmy się, Matce Bożej oddaję tę sprawę w szczególny sposób. To było takie… taki mocny akcent. No i od tego momentu, pomimo że ta policja jeździła i patrolowała itd., odprawiałem zawsze w niedzielę o 16:00 mszę świętą. Zawsze od tego czasu jeździłem z dwoma mężczyznami, zawsze prosiłem jakichś chłopów, żeby ze mną jechali (jak był wieczór albo coś), żebym nie był sam. Uczyłem tam dzieci, przez rok tam dojeżdżałem i tą mszę świętą [odprawiałem – przyp. red.]. Po trzech miesiącach Drapik, wojewoda, zrobił takie spotkanie tam w Szklarach, w remizie. Chciał jakoś uspokoić tą ludność. A ja im ogłosiłem, idźcie teraz na spotkanie, ja tu będę, będę czuwał, jakby trzeba było, jakby mnie tam prosili, to bardzo chętnie pójdę. Ale mnie na razie nikt nie poprosił, to tam się nie pcham, a wy idźcie i pamiętajcie, że wam będą obiecywać gruszki na wierzbie, co oni tu zrobią, co oni tu nie wykonają. Ale wy idźcie w swojej sprawie. Tutaj chodzi nam o to, żeby była msza święta, była kaplica, było nauczanie lekcji religii, żeby nie przeszkadzali, żeby my ten ganeczek, co był postawiony, odbudowali. Żeby w ten sposób wróciło to do normy.
SŁOWA KLUCZOWE: Szklary, komunizm
00:22:37
Pierwsze moje zetknięcie z kardynałem Karolem Wojtyłą było jako z biskupem sufraganem w 1958 roku, kiedy przyjechał do Stryszawy i udzielał nam sakramentu bierzmowania. Stałem w szeregu jak cała młodzież, tylko pierwszy od ołtarza, jako ministrant ubrany. No i Biskup Sufragan wtedy, Kardynał Wojtyła późniejszy, prawda, podszedł, no i pierwsze mnie, chłopca-ministranta zapytał, czy rozumiem ministranturę. Co to jest: mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa? Oczywiście sam biskup przed człowiekiem, człowiek przestraszony (bo to gdzieś klasa szósta szkoły), księża obok, otoczeni, rozmaici dziekani i proboszczowie, więc taki człowiek oniemiały jako chłopiec, stałem przed [biskupem – przyp. red.], oczywiście wiedziałem, ale tam księża też podpowiadali z tyłu. No i dalej, że to jest: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. No i dalej Ksiądz Biskup się uśmiechnął, pogłaskał po głowie i poszedł dalej, żeby z następnymi rozmawiać na temat bierzmowania.
SŁOWA KLUCZOWE: Stryszawa, młodzież, 1958, Karol Wojtyła, dzieci
00:24:09
Przypominam sobie, byłem w kurii metropolitalnej jakoś, relacjonowałem księdzu Kardynałowi. Ksiądz Kardynał mówi: „Niech ksiądz zostanie na obiad.” No i usadził mnie koło siebie, po drugiej stronie była pani Wanda Półtawska, no i rozmawia tam o sprawach związanych z kurią metropolitalną, z działem rodzinnym. A potem do mnie Ksiądz kardynał, tak prawda ciepło, mówi: „Ksiądz to się stał moim domownikiem.” No po prostu tak mnie traktował miło, że mnie było… niesamowicie jakoś satysfakcję z tego miałem, że w kurii kazał mi zostać, że zostawił mnie na obiad itd., że mnie uszanował za ta moją postawę, jaka tam miałem w tych całych wypadkach.
SŁOWA KLUCZOWE: Wanda Półtawska, rodzina, komunizm, Szklary
00:25:01
Były spotkania rocznikowe, koleżeńskie, na których różne żeśmy rzeczy mówili do Księdza Kardynała. Ksiądz Kardynał taką miał metodę, że nieraz sobie podparł brodę jedną ręką i wsłuchiwał się w to, cośmy mówili. Nic nawet nie mówił, a myśmy opowiadali te wszystkie wydarzenia, jakie są. Myślę, że On to wszystko zbierał, żeby to przemyśleć i miał chyba swoich prawników w kurii metropolitalnej (między innymi kanclerz był prawnikiem, jego kolegą był mecenas Rozmarynowicz – innych prawników miała tam kuria) i w gronie tych prawników mógł sobie potem poobmawiać. Bo to chodziło o to, że pewne wydarzenia musiały być ujęte w ramy prawa. Bo do nas, młodych ludzi należało działanie, a do tych starszych, którzy są w kurii metropolitalnej i prawników należało prawo, żeby oni to odpowiednio ukształtowali. A ksiądz Kardynał musiał słuchać i nas młodych, i tych prawników. I z tego dopiero wysuwać sobie odpowiednią mądrość itd. Więc wszystko się z czegoś bierze. Tak samo jak dzisiaj parlament ma dobre prawo ustanowić, a ludzie młodzi mają działać. A jak mamy parlament słaby, słabe prawa, no i potem działanie tych ludzi jest słabe. Więc to ma znaczenie wielkie.
SŁOWA KLUCZOWE: Kraków, Andrzej Rozmarynowicz, młodzież, komunizm
00:27:05
Myśmy się pytali na przykład – nawet w dekanacie wśród księży – przy spotkaniach my się pytali Księdza Kardynała Wojtyłę, jak się ma papież, jak zdrowotnie. No to odpowiadał: „Intelektualnie wspaniale, ale nogi nie chcą go nosić”. Ale wiedzieliśmy, że ma wielkie znaczenie nasz ksiądz Kardynał dlatego, że brał udział razem z kardynałem Wyszyńskim w różnych kongresach na świecie. Kongres na przykład w Ameryce, który był, bardzo szeroko nam otworzył oczy na wielkość jego osoby. Potem, że do Krakowa zjeżdżało bardzo wielu kardynałów. I że prowadził tych kardynałów, tam gdzie te budowy były wielkie: w Bińczycach, w Mistrzejowicach.
SŁOWA KLUCZOWE: komunizm, Stefan Wyszyński, Paweł VI, Stany Zjednoczone, Bińczyce, Mistrzejowice, Kraków
00:28:15
Więc pokazywał tym biskupom z Zachodu, jak Kościół działa w Polsce w tych przedziwnych warunkach, kiedy nie można niczego legalnym prawem zyskać tutaj itd., kiedy była niepewność władz. A wiemy z tego wszystkiego, że te wszystkie postępowania od Gomułki, a potem przez Gierka, one wobec Kościoła tylko w rękawiczkach robione, ale one się nasilały. One nie były mniejsze, ale się nasilały. W rękawiczkach to było robione, Kościół był jak gdyby coraz bardziej dokręcany, dokręcany, prawda, stale jakieś akty prawne były przeciwko Kościołowi. Także my się tak trochę spodziewali, że będzie tam w Rzymie widziany jako jeden z kandydatów, ale nikt się nie spodziewał, że akurat to tak szybko nastąpi.
SŁOWA KLUCZOWE: komunizm, Stefan Wyszyński, Kraków, Władysław Gomułka, Edward Gierek, Rzym, Włochy, konklawe
00:29:34
Ja pamiętam ten dzień, jak przyszedłem po mszy świętej w Szklarach, przyszedł do mnie syn Henryka Chochoła, mojego kościelnego, oznajmić mi, że ksiądz Kardynał Karol Wojtyła został wybrany na Ojca Świętego. We mnie takie się uczucia zrodziły, mianowicie pierwsze: żal. Taki, że odszedł człowiek – taki ojciec, z którym mieliśmy jakieś zrozumienie. Że odszedł i już Go tutaj nie będzie. Że świat zyska, ale my tracimy na miejscu. Takie były moje odczucia. Że tracimy takiego ojca, który rozumie, nie wiadomo, kto teraz przyjdzie, a świat zyska. Taka była moja reakcja pierwsza. No a potem my się cieszyli. No a potem my się cieszyli, że jest Ojcem Świętym i Rzym nam się przybliżył. Ta droga do Rzymu kiedyś była daleka i ojciec święty był nam bardzo daleki, na czele Kościoła, ale bardzo daleki. A potem nam wszystkim Polakom, a kapłanom krakowskim [szczególni – przyp. red.] bardzo się skróciła ta droga.
SŁOWA KLUCZOWE: 1978, Szklary, konklawe, Henryk Chochoł, Rzym, Watykan
00:31:16
To był rozmodlony człowiek. On nie widział poza mszą świętą innych spraw. To był człowiek, który był zaangażowany w mszę świętą, to co się sprawowało, to przeżywał. Nie pokazywał tego na zewnątrz jakimiś łzami, płaczem czy coś, ale to było głębokie przeżycie i od Niego bił blask, po prostu promieniował. To było widać. A na 25-leciu, jak byłem kapłaństwa, to nas przyjmował w Ogrodach Watykańskich. Przy grocie odprawiał lourdskiej i uczestniczyło w tym może z trzysta ludzi. Potem jako kapłani podchodziliśmy do Ojca Świętego. Stał na progu i On tak dwa, trzy słowa… to człowiek był już oniemiały, bo już widział, no już się nieporadnie poruszał, ale jak siedział na swoim tronie, to bił z Niego majestat. Majestat Piotra. Takie oddziaływanie niesamowite. I jak człowiek popatrzył na Jego tą twarz promienną, że to jest Piotr naszych czasów, to człowieka onieśmielało. Jako kapłana, który był blisko, prawda, onieśmielało mnie, kiedy do Niego podchodziłem. Że człowiek nawet nie wiedział, co powiedzieć, jaki głos z siebie wydobyć. A Ojciec Święty wtedy do nas mówił. On zaczynał.
SŁOWA KLUCZOWE: msza święta, duchowość JP2
00:33:09
No, bym powiedział, jakieś takie napromienienie twarzy niesamowite, napromienienie twarzy takie w oddziaływaniu na człowieka. On nie musiał mówić nic, a to samo, że człowiek siedział i na Niego patrzył, dawało jakąś moc, siłę i człowieka zmuszało do głębokiej refleksji przede wszystkim.
Od red.: A ta refleksja głównie czego dotyczyła?
No duchowości, że ten człowiek ma kontakty z tym światem, którego człowiek jakoś nie dosięga bym powiedział – tak jak On. Bo człowiek ma modlitwę… ale z tej Jego modlitwy, z tego wszystkiego, to promieniowanie, widać było, że to człowiek jest jakoś głęboko wrośnięty w tą tajemnicę nieskończoności.
SŁOWA KLUCZOWE: duchowość JP2
00:34:23
Kardynał Wojtyła był kaznodzieją dosyć trudnym. Trzeba było wsłuchiwać się w ten ciąg zdań. Bo to była logika, wielka była logika wypowiadania tych zdań i trzeba było precyzyjnie za Nim iść i myśleć. Jakby człowiekowi uciekło, to później trudno było to człowiekowi nawiązać. Bo znowu zaś kardynał Macharski to miał taki język konika szachowego. Przeskakiwał, prawda, w myśleniu. I miał myśli, i prowadził, tylko trzeba było wiedzieć, do czego co się odnosi. A tu był ciąg logiczny myślenia i taki precyzyjny, filozoficzny, przemyślany. I każde słowo u Niego miało swoje znaczenie. Potrafił to słówko wykorzystać odpowiednio.
SŁOWA KLUCZOWE: Franciszek Macharski, filozofia
00:35:33
Koniec
FILMED AT:
Głogoczów
RECORDING DURATION:
00:35:44
JOURNALIST:
Marcin Witan
CAMERAMAN:
Piotr Augustynek
Summary:
Kardynał Karol Wojtyła jako ojciec duchowy kleryków i młodych księży. Historia ze Szklar - wsparcie ze strony kardynała Wojtyły udzielone mieszkańcom Szklar wobec szykan ówczesnych władz po incydencie w punkcie katechetycznym. Pierwsze spotkanie podczas bierzmowania. Spotkania osobiste w kurii metropolitalnej. Przewidywania co do wyboru papieża. Uczucia towarzyszące wyborowi Kardynała Wojtyły na Ojca Świętego. Opis oddziaływania Jana Pawła II na towarzyszących Mu w modlitwie ludzi. Karol Wojtyła – kaznodzieja.