Rozważanie podczas czuwania modlitewnego w ŚDM w 1987 r.

Informations
Collection: ŚDM 1987
Available languages: PL
Archive description
Copyrights
Notes
Archive description
Identification:
Reference code: N/4/1987/666
Title: Rozważanie podczas czuwania modlitewnego w ŚDM w 1987 r.
Date: 1987-04-11
Place: Buenos Aires
Category: II ŚDM 1987 - Buenos Aires, Argentyna
Persons index:
Geographical index:
Date:
Make comments
Content of the document

Drodzy młodzi przyjaciele!

Wielka to dla mnie radość, że dzisiejszego wieczoru mogę być tu z wami u schyłku dnia pełnego wrażeń i niemal u kresu mojej wizyty pasterskiej w Urugwaju, Chile i Argentynie, która jutro, w Niedzielę Palmową, zakończy się obchodami Światowego Dnia Młodzieży. Dzisiejsza wigilia wprowadza nas już w klimat tego dnia, klimat wiary w miłość, jaką Bóg ma ku nam.

Przyszedłem tu, aby wśród was, młodych, trochę odpocząć. Przyszedłem, aby was słuchać, aby rozmawiać z wami i razem z wami się modlić. Chcę raz jeszcze powtórzyć to, co powiedziałem w pierwszym dniu mojego pontyfikatu: Jesteście nadzieją Papieża. Wiem, że od początku mojej posługi Kościołowi powszechnemu zawsze towarzyszy mi wasza obecność i wasza przyjaźń. Wasze uczucia i modlitwy wspierają mnie nieustannie w mojej Chrystusowej misji.

Dziś jesteście tutaj, młodzi ludzie z całego świata, z różnych regionów Argentyny, Ameryki Łacińskiej i ze wszystkich kontynentów: z różnych Kościołów partykularnych i międzynarodowych organizacji i wspólnot. Pozdrawiam was z całego serca, a poprzez was pozdrawiam całą młodzież świata, bo miłość Boża dociera do wszystkich.

Tematem tegorocznego Dnia Młodzieży, zaczerpniętym z Pierwszego Listu Jana Apostoła, okaże się wiara pierwszych chrześcijan, a zwłaszcza wiara Apostoła, który poszedł za Jezusem jako młodzieniec, i potem, aż do podeszłych lat, wzrastał w wierze i miłości. I właśnie u schyłku swoich ziemskich dni napisał: "Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim" (1 J 4, 14). Te słowa są dziś dla nas wzruszającym świadectwem tego, co nazywamy chrześcijańską młodością ducha, a która polega na niezmiennym zachowaniu wierności wobec miłości Boga. Zjednoczenie z Bogiem pozwala nam wzrastać, każdego dnia, w tej właśnie młodości. To zaś, co oddziela nas od Boga - grzech i wszelkie jego konsekwencje - nieuchronnie wiedzie nas do wewnętrznego starzenia się, opieszałości i odrętwienia, które uniemożliwiają poznawanie i przeżywanie wciąż nowej miłości Boga, objawionej nam w Chrystusie.

W sposób szczególny zwracam się do was, drodzy młodzi Argentyńczycy, stanowiący większość tu obecnych. Dziękuję wam w imieniu wszystkich obecnych za ogromny wkład pracy włożony w przygotowanie tego Dnia i za wasze serdeczne, młodzieńcze przyjęcie.

W pierwszej części naszego spotkania mówiliście o waszych troskach, niepokojach, pragnieniach i dążeniach. Wiem, że jesteście zdecydowani przezwyciężyć niedawne bolesne zdarzenia, jakich doświadczyła wasza ojczyzna, sprzeciwiając się wszystkiemu, co zagraża braterskiemu współżyciu Argentyńczyków, opartemu na niepodważalnych wartościach: pokoju, sprawiedliwości i solidarności. By brat nie powstał już nigdy przeciw bratu; by nie było już ofiar porwań i desaparecidos; by nie było miejsca na nienawiść i przemoc; by największym szacunkiem otaczano godność osoby ludzkiej. Papież wzywa was, abyście z wiarą w Chrystusa zaangażowali się osobiście w budowanie narodu braci, dzieci jednego Boga, który jest w Niebie, by w ten sposób urealnić owo dążenie do pojednania narodowego. Zachęcam was, byście odnowili postanowienie, które wraz z waszymi biskupami wyraziliście podczas wielkiego zlotu młodzieży w Kordobie we wrześniu 1985 roku. Uczyńcie to dzisiaj, wraz z Następcą Piotra, który przybył tu, by utwierdzić was w wierze i umocnić w nadziei.

Dziękujcie Panu za dziedzictwo wiary tkwiące tak głęboko w życiu Argentyńczyków. To od was zależy, czy owo dziedzictwo ożywi wasze pokolenie, zaświadczając o stałej żywotności i obecności Chrystusa. Z tego też powodu trzeba, abyście wszyscy - każdy i każda z was - odpowiedzieli wspaniałomyślnie na wezwanie Jezusa, który dziś przemawia do nas słowami pierwszych nauk w Izraelu: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię" (Mk 1, 15). Bóg zwraca się do nas z przejmującym i przekonywającym wezwaniem o nawrócenie osobiste, które może przemienić całą naszą egzystencję tak, że nie będziemy już żyli dla samych siebie, ale dla Tego, który nas umiłował i samego siebie za nas wydał (por. Ga 2, 20).

Wierność Chrystusowi oznacza poznanie Go do głębi i stałe obcowanie z Nim jako z Mistrzem i Przyjacielem. Częsta lektura Pisma Świętego, zwłaszcza Ewangelii, uważne studium nauki Chrystusa przekazywanej z autorytetem przez Jego Kościół, przystępowanie do sakramentów i codzienna rozmowa z Jezusem w szczerej modlitwie - to uprzywilejowane sposoby wiodące do żywego poznania Chrystusa i Jego orędzia zbawienia.

Rozważenie wszystkich tych aspektów nawrócenia w wierze i miłości, prowadzi do odczucia ciężaru swoich grzechów i ograniczeń. Wówczas raz jeszcze złóżcie waszą ufność w Chrystusie, który nigdy nas nie opuszcza. Zwróćcie się do łaski sakramentów, które Jezus pozostawił Kościołowi, a zwłaszcza do obfitości Bożego przebaczenia udzielanego w sakramencie pokuty.

Pomyślcie - Pan ufa waszej wierze - wierze wyrażonej w słowach i w czynach, albowiem pragnie być obecnym w waszej ojczyźnie. Pan darzy swym błogosławieństwem i patrzy z miłością na wszystkie wasze inicjatywy i dzieła apostolskie - indywidualne i zbiorowe, podejmowane wraz z Kościołem i jego pasterzami - które zadecydują o udzieleniu chrześcijańskiej odpowiedzi na fundamentalne pytania nurtujące wasze pokolenie. To właśnie od was zależy odnowa żywotności Ludu Bożego tej ziemi dla dobra waszego umiłowanego narodu i całego świata.

Zwracam się dziś z prośbą do każdego z was, by osobiście zwrócił się z ufną i szczerą modlitwą do Boga, tak jak ów niewidomy z Jerycha, który powiedział do Jezusa: Panie, spraw, żebym przejrzał (por. Łk 18, 41). Żebym ujrzał, Panie, Twoją wolę wobec mnie w każdym momencie, a przede wszystkim, żebym ujrzeć mógł Twój plan miłości na całe moje życie, które jest moim powołaniem. I spraw, bym wspaniałomyślnie mógł powiedzieć Ci "tak" i abym był Ci wierny na drodze, którą zechcesz mi wskazać: jako kapłan, jako zakonnik lub zakonnica, jako świecki, abym był solą i światłem w mojej pracy, w mojej rodzinie i w całym świecie.

Złóżcie tę oto modlitwę w ręce Najświętszej Panny, naszej Matki. Wasze pielgrzymki do Jej sanktuarium w Luján i do wielu innych sanktuariów argentyńskich dały świadectwo temu, że prowadzi was Ona i wspiera w pielgrzymowaniu przez wiarę, do którego przeznaczyła was miłość Boga.

"Wstań i chodź" (Mt 9, 5).

Pragnę podziękować wam, drodzy młodzi przyjaciele, za to, że w waszych inscenizacjach, przedstawiających rzeczywistość latynoamerykańską, tak silnie rozbrzmiewa Chrystusowa zachęta do nadziei. Tak. Ja także pragnę wraz z wami powtórzyć: Ameryko Łacińska, bądź sobą: "w imię twojej wierności Chrystusowi, nie ugnij się przed tymi, którzy pragną odebrać ci nadzieję!" (Przemówienie w Santo Domingo skierowane do biskupów Ameryki Łacińskiej, 12 października 1984, "L‘Osservatore Romano", wydanie polskie, nr 10/1984).

Przesyłam do was to wezwanie także dlatego, że Ameryka Łacińska jest kontynentem nadziei: ze względu na wierność Chrystusowi, która wyraża się w życiu większości mieszkańców tego kontynentu, i ze względu na wierność jedynej nadziei, jaką jest krzyż Chrystusa. Witaj krzyżu, nasza jedyna nadziejo. Jest to nadzieja jedyna i powszechna, bowiem Bóg Ojciec zechciał, by w Chrystusie "zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą (...) wprowadziwszy pokój przez krew Jego Krzyża" (Kol 1, 19-20). A zatem Ameryka Łacińska jest kontynentem, który w krzyżu Chrystusa dostrzega odkupieńczą moc, zdolną do odnowy wszystkiego - przez oczyszczenie i podporządkowanie królestwu Chrystusa całego stworzonego świata. Kierując się tym przekonaniem, 12 października 1984 roku przewodniczącym wszystkich konferencji episkopatów tego kontynentu wręczyłem krzyże - symbole pierwszego krzyża postawionego na amerykańskiej ziemi. Tym gestem pragnąłem dać początek nowej ewangelizacji, która, przyczyniając się do odnowy każdego człowieka i tego wszystkiego, co składa się na jego istnienie, stałaby się świadectwem mocy krzyża Chrystusowego.

Naszemu dzisiejszemu spotkaniu przewodzi ten wielki krzyż - obecny podczas wszystkich uroczystości Świętego Roku Odkupienia i który w Niedzielę Zmartwychwstania wręczyłem grupie młodzieży, z tymi oto słowami: "Umiłowani młodzi, u kresu Roku Świętego powierzam wam znak tego roku jubileuszowego: krzyż Chrystusa. Ponieście go w świat jako znak miłości, którą Pan Jezus umiłował ludzkość, i głoście wszystkim, że tylko w Chrystusie umarłym i zmartwychwstałym jest ratunek i odkupienie". Dziś, zwracając się do was, młodzi z Ameryki Łacińskiej, pragnę przypomnieć, że stojąc tu, w cieniu Chrystusowego krzyża jesteście wyrazicielami podwójnej nadziei: poprzez waszą młodość, która czyni was nadzieją Kościoła, i poprzez wasz związek z Ameryką Łacińską, która jest kontynentem nadziei. Wszystko to nakłada na was szczególną odpowiedzialność w obliczu Kościoła i całej ludzkości. Także i ja wiele od was oczekuję!

Oczekuję od was przede wszystkim tego, że odnowicie swą wierność wobec Jezusa Chrystusa i Jego odkupieńczego krzyża. Pomyślcie, sama odkupieńcza ofiara Chrystusa odnawia się sakramentalnie w każdej Mszy św., także tej, która jest być może odprawiana właśnie blisko waszego domu, szkoły, czy pracy. Nie, Jezus nie przestał ingerować w nasze dzieje! Nie! On żyje! I wciąż pragnie odnaleźć każdego z nas, abyśmy, o ile to możliwe, łączyli się z Nim każdego dnia w Eucharystii, i z duszą w stanie łaski, oczyszczoną ze wszystkich grzechów śmiertelnych, przystępowali do Komunii św.

Pomyślcie także o pełnych powagi słowach, które Pan skierował do swoich uczniów: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Łk 9, 23). Pragnę wam przypomnieć, że wasz krzyż, to przede wszystkim codzienna walka o to, by być dobrym chrześcijaninem. W ten bowiem sposób stajecie się wspólnikami odkupieńczego dzieła Chrystusa i wnosicie wkład w braterskie pojednanie ludzi i całego stworzenia z Bogiem. Jakże to wspaniały program życia, wymaga jednak wspaniałomyślności. Zastanówcie się zatem, jakie powinno być wasze życie: skoro Chrystus odkupił nas swoim męczeństwem, odpowiedzieć Mu przeciętnością byłoby brakiem konsekwencji. Wszystko to wymaga wysiłku, poświęcenia i uporu; wymaga, byśmy wciąż każdego dnia czuli ciężar krzyża, na naszych barkach.

Pomyślcie, że ów dar z samego siebie wymaga wyrzeczeń, zaprzeczenia własnego "ja" i afirmacji zbawczego planu Ojca. Wymaga złożenia w ofierze własnego życia i jeśli trzeba - oddania go za Chrystusa. Tak bowiem Chrystus zwraca się do każdego z nas: "Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa" (Łk 9, 24). Ten, kto myśli wyłącznie o własnych przyjemnościach lub zaspokajaniu ambicji - choćby z pozoru wydawały się najszlachetniejsze - chce "zachować swoje życie" i tym samym oddala się od Chrystusa. Musicie więc postępować tak jak Chrystus, który na krzyżu powodowany miłością najwyższą "życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15, 13). Bądźcie ludźmi wielkiego serca! Bądźcie wrażliwi na potrzeby wszystkich waszych braci, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących; dostrzegajcie wszystkie materialne i duchowe formy ubóstwa, na które cierpią wasze kraje i cała ludzkość: i starajcie się przeciwdziałać całemu złu w sposób konkretny, solidarny i radykalny. Przede wszystkim jednak starajcie się służyć ludziom tak, jak pragnie tego Bóg: nie oczekując żadnej nagrody i porzucając egoistyczne interesy.

Tak więc w imię Pana proszę was, byście odnowili dziś wierność Chrystusowi, który waszą ziemię czyni kontynentem nadziei. Pragnąłem przedstawić wam podstawy, na których opiera się więź z Chrystusem: Eucharystię, ofiarę waszego codziennego życia, wyrzeczenie się samych siebie.

Niech towarzyszy wam Maryja, nasza Nadzieja, Panna z Guadalupe, Patronka Ameryki Łacińskiej.

Drodzy moi przyjaciele z całego świata! Kończąc nasze spotkanie pragnę przypomnieć raz jeszcze hasło Dnia Młodzieży: "Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam". Chciałbym, by wasze życie zawsze przenikała ta wielka prawda: "Bóg jest miłością". Ta prawda bardziej aniżeli poprzez słowa została nam objawiona poprzez fakty. Prawda o miłości, która odradza wewnętrznie każdego z nas i z drogi grzesznika i buntownika zawraca na drogę dobrego i wiernego sługi (por. Mt 25, 21). Tej właśnie rzeczywistości winniście wciąż dawać świadectwo, bo "kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim". Trwajcie w Bogu i głoście Jego miłość, wierni wobec Jego planu zbawienia, wielkoduszność w pełnieniu służby, pogodni duchem i siłą, ożywieni szczerą modlitwą i gotowością do wyrzeczeń, uczciwością i radością, jaka płynie z dawania. A wówczas - bardziej czynem niż słowem - zaświadczycie o tym, że Bóg jest miłością.

Zadaliście mi pytanie, jaki problem ludzkości niepokoi mnie najbardziej. Otóż najbardziej gnębi mnie myśl o ludziach, którzy jeszcze nie znają Chrystusa, którzy jeszcze nie odkryli wielkiej prawdy o Bożej miłości; niepokoi mnie obraz ludzkości, która coraz bardziej oddala się od Boga, która dąży do rozwoju, spychając Boga na margines lub zaprzeczając Jego istnieniu. Ludzkości pozbawionej Ojca, a tym samym pozbawionej miłości, osieroconej i zdezorientowanej, zdolnej nadal zabijać ludzi, których nie uważa za braci, a przez to zmierzającej ku samozniszczeniu i zagładzie. Dlatego, moi drodzy, jako apostołom nowej ewangelizacji zadane jest wam budowanie cywilizacji, pamiętajcie - cywilizacji miłości.

"My miłujemy [Boga], ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował" (1 J 4, 19). Nasza miłość nie może zawężać się do jakże ograniczonych możliwości ludzkiego serca. Musimy kochać na miarę Serca Chrystusa, inaczej bowiem nasza miłość nie mogłaby dorównać Jego miłości. Głoście więc z nowym zaangażowaniem wierność Jezusowi Chrystusowi, Odkupicielowi człowieka. Pamiętajcie - ten, kto miłuje Boga ze wszystkich sił i oddaje Mu swoje najlepsze intencje - zyskuje wszystko, ponieważ "miłość ku Niemu jest w nas doskonała (...), bo udzielił nam ze swego Ducha" (1 J 4, 12.13). Wszystko to jednak wymaga postawy "nowych ludzi".

Wiara w miłość Boga nie jest łatwa: wymaga osobistego poświęcenia, nie zadowala się egoistycznymi pobudkami i pozornym spokojem sumienia, nie pozostawia serca obojętnym, ale sprawia, że staje się ono szlachetne, wolne i braterskie; że jest wolne od takich form zniewolenia, jakimi są nieuporządkowane życie seksualne, narkomania, przemoc, żądza władzy i posiadania. Wszystko to pozostawi w końcu tylko pustkę i niepokój i przeszkodzi w realizacji prawdziwej miłości i osiągnięciu szczęścia.

Otwórzcie wspaniałomyślnie serce na miłość Chrystusa, jedyną, która potrafi nadać pełny sens całemu naszemu życiu. Powtarzam za św. Pawłem: "Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach; abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą" (Ef 3, 17-19).

Niechaj miłość do Chrystusa czyni was zdolnymi do miłości wobec wszystkich ludzi, gdyż "jeśliby ktoś mówił: 'Miłuję Boga' , a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi" (1 J 4, 20). Umiłowana młodzieży, przyjmij z wdzięcznością miłość Boga i wyraź ją w prawdziwej, braterskiej komunii: bądź gotowa, by każdego dnia oddawać swe życie, a wówczas, za waszą sprawą, bieg dziejów zostanie odmieniony. Współczesny świat tak bardzo potrzebuje waszej radości i waszej służby, waszej czystości i waszego oddania, po to by budować nowe społeczeństwo, sprawiedliwsze i bardziej braterskie, bardziej ludzkie i bardziej chrześcijańskie: nową cywilizację miłości pozostającą w służbie wszystkich ludzi, wszystkich sióstr i braci. W ten sposób będziecie budować cywilizację życia i prawdy, wolności i sprawiedliwości, miłości, pojednania i pokoju.

Wiecie, jak bardzo leży mi na sercu sprawa pokoju na świecie. Nie jeden już raz rozważałem wraz z wami ewangeliczną drogę pokoju. Wiecie, że pokój jest darem Bożym - wszak to Jezus Chrystus jest "naszym pokojem" - a my winniśmy prosić o ten dar. Winniśmy także sami budować pokój wśród wszystkich ludzi. To zadanie wymaga od każdego z nas głębokiego wewnętrznego nawrócenia.

Dlatego też pragnę, drodzy młodzi przyjaciele, byście dziś z nowymi siłami i nowym zapałem "czynili pokój" na drodze sprawiedliwości, wolności i miłości. Zbliżamy się do trzeciego tysiąclecia: to wy już niedługo staniecie się twórcami nowych społeczeństw, to wy zadecydujecie o obrazie tego świata. Ale zgoda społeczna nie jest czymś, co można "szybko załatwić", zaimprowizować naprędce, czy też narzucić z zewnątrz: rodzi się ona ze sprawiedliwego, wolnego, braterskiego serca, w którym żyje pokój płynący z miłości. Już od tej chwili, połączcie się ze wszystkimi ludźmi, ze wszystkimi twórcami pokoju; zjednoczcie wasze serca i wasze wysiłki we wspólnym budowaniu pokoju. Tylko doświadczając miłości Boga i starając się realizować ewangeliczne braterstwo, będziecie mogli być prawdziwymi i szczęśliwymi architektami cywilizacji miłości.

Niech towarzyszy wam Maryja, wasza Najświętsza Matka. Niech towarzyszy wam zawsze na tej trudnej drodze. Ona uwierzyła w miłość Boga i z radością zawierzyła Jego słowu. Jako młoda i prosta kobieta otworzyła się wielkodusznie na miłość Ojca, otrzymała z pełni Ducha i dała nam Jezusa, Zbawiciela świata.

Drodzy młodzi przyjaciele, powtarzam raz jeszcze: We wszystkich chwilach waszego życia, we wszystkich okolicznościach życiowych bądźcie - z pomocą Naszej Pani z Lujan, tak bardzo miłowanej przez Argentyńczyków - świadkami miłości Bożej, siewcami nadziei i architektami pokoju.

(...) Drodzy młodzi, ci wszyscy, którzy mnie słuchacie: wezwanie Chrystusa odnosi się nie tylko do zakonnic, zakonników i kapłanów. On wzywa wszystkich, wzywa także tych, którzy umocnieni miłością zdążają do małżeństwa. To przecież Bóg stworzył człowieka mężczyzną i kobietą, wprowadzając tym samym w ludzkie dzieje szczególną dwoistość, dzięki której mężczyznę i kobietę, choć ich podstawowe prawa są równe, cechuje owa wspaniała komplementarność cech, z której rodzi się ich wzajemne przyciąganie. W tę miłość, która jest owocem spotkania męskości i kobiecości, wciela się wezwanie samego Boga, który stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, właśnie jako mężczyznę i kobietę. To wezwanie przyniósł także Chrystus, ubogacając je nowymi wartościami w ostatecznym Przymierzu, zawartym na krzyżu. Tak oto, moi drodzy, przez miłość każdego ochrzczonego Chrystus pragnie wyrazić swoją miłość do Kościoła, któremu siebie złożył w ofierze, aby "stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany". (Ef 5, 27).

Drodzy młodzi przyjaciele! Do każdego z was, tak jak do młodzieńca, o którym mówi Ewangelia (por. Mt 19, 16-22), Chrystus kieruje wezwanie: Pójdź za Mną! Niekiedy słowa te znaczą: Wzywam cię, byś ukochał Mnie ponad wszystko; ale bardzo często Jezus chce powiedzieć: Pójdź za Mną, który jestem Oblubieńcem Kościoła; naucz się kochać swoją żonę, swojego męża, tak jak Ja ukochałem Kościół (...)

Młodzi ludzie, którzy mnie słuchacie! Chrystus pragnie ukazać wam nieogarnięte bogactwo miłości małżeńskiej. Pozwólcie, by przemówił do waszych serc. Nie uciekajcie przed Nim. On pragnie powiedzieć wam coś, co jest ważne dla przyszłości waszej miłości. Przez łaskę sakramentu pragnie ofiarować wam te wartości, które zadecydują o tym, że wasza miłość będzie dość silna i przetrwa próby życia.

Wokół was wiele głosów przemawia językiem innym niż język Chrystusa, proponując wzorce zachowań, które - w imię "nowoczesności" uwolnionej od "tabu" i "kompleksów", jak się dziś chętnie mówi - sprowadzają miłość do chwilowego doświadczenia, źródła osobistej satysfakcji czy po prostu tylko przyjemności seksualnej. Ten, kto potrafi spojrzeć na tego rodzaju relacje bez uprzedzeń, odkryje z łatwością, że pod osłoną pięknych słów kryje się rzeczywistość budząca rozczarowanie: egoizm i szukanie jedynie własnej korzyści. Nie widać w tym godności drugiego człowieka jako podmiotu; zastaje on sprowadzany do rangi przedmiotu, którym można dysponować wedle kryteriów inspirowanych nie wartościami, lecz korzyścią. Dziecko, które powinno być owocem miłości rodziców, jej wcieleniem, swoistym wyrazem jej transcendencji i jej przedłużeniem, bywa traktowane jako rzecz, której można się domagać lub którą można odrzucić, wedle własnego, subiektywnego nastawienia.

Jakże nie widzieć w tym wszystkim niszczącego wpływu mentalności konsumpcyjnej, stopniowo pozbawiającej miłość jej transcendentnej treści, iskry owego ognia, który płonie w sercu Trójcy Świętej? Trzeba, by miłość powróciła do swego wiecznego źródła, jeśli się chce, by rodziła nadal prawdziwe zadowolenie radość i życie.

Wy, ludzie młodzi, macie być w dzisiejszym świecie świadkami prawdy o miłości. To prawda wymagająca, często zwrócona przeciwko rozpowszechnionym poglądom i sloganom. Ale to jedyna prawda godna istot ludzkich, powołanych do uczestnictwa w rodzinie Bożej!

Odpowiedź na wezwanie Chrystusa

Przybyliście tutaj, na Monte del Gozo, pełni nadziei i ufności, pozostawiliście za sobą pokusy tego świata, aby prawdziwie spotkać Jezusa - drogę, prawdę i życie - który zaprasza was wszystkich, byście z miłością ruszyli Jego drogą. Powołanie to jest powszechne, bez względu na kolor skóry, pozycję społeczną czy wiek. Tej nocy, której znaczenie religijne, braterskiego ducha i młodzieńczą radość tak głęboko odczuwacie, Chrystus-Przyjaciel staje pośród naszego zgromadzenia, by każdemu z was zadać wprost pytanie, czy chcecie iść konsekwentnie drogą, którą On ukazuje; zapytać, czy jesteście gotowi przyjąć Jego prawdę, Jego orędzie zbawienia, czy chcecie w pełni realizować chrześcijański ideał życia.

To decyzja, którą winniście podjąć bez lęku i obaw. Bóg wam pomoże, da wam swoje światło, byście mogli wielkodusznie odpowiedzieć na Jego wezwanie. Wezwanie do życia w pełni chrześcijańskiego.

Odpowiedzcie na to wezwanie, odpowiedzcie Jezusowi Chrystusowi i idźcie za Nim!

Wielu z was stawia sobie jednak pytanie: Czego Jezus chce ode mnie? Do czego mnie wzywa? Co dla mnie oznacza Jego wezwanie?

Ogromna większość z was widzi możliwość samorealizacji w ludzkiej miłości i założeniu rodziny. Dlatego też, w imię Chrystusa, pragnę zadać wam pytanie: Czy jesteście gotowi pójść przez sakrament małżeństwa za wezwaniem Chrystusa, by powoływać nowe życie i kształtować nowych pielgrzymów do niebieskiej ojczyzny?

W historii zbawienia chrześcijańskie małżeństwo jest tajemnicą wiary. Rodzina jest tajemnicą miłości, jest ona bowiem bezpośrednim współdziałaniem z Bogiem w dziele stworzenia. Drodzy młodzi przyjaciele, ogromna część naszego społeczeństwa nie przyjmuje nauczania Chrystusa i w konsekwencji podąża drogami, które wiodą do hedonizmu, rozwodów, przerywania ciąży, kontroli urodzeń za pomocą antykoncepcji. Takie rozumienie życia zaprzecza prawu Bożemu i nauczaniu Kościoła. Iść wiernie za Chrystusem, to znaczy realizować w praktyce orędzie Ewangelii, to zaś pociąga za sobą między innymi zachowanie czystości, ochronę życia, uznanie nierozerwalności małżeństwa, które jako coś więcej niż tylko zwykły kontrakt, nie może być arbitralnie unieważniane.

Żyjąc w atmosferze permisywizmu współczesnego świata, który neguje lub pomniejsza wartość chrześcijańskich zasad, jakże łatwo można ulec pokusom, przesiąknąć chorą mentalnością i poddać się chwilowym pożądaniom. Pamiętajcie jednak, że ten, kto tak postępuje, nie idzie drogą wskazaną przez Chrystusa i Go nie kocha. Kochać to znaczy iść razem w tym samym kierunku, ku Bogu, który jest początkiem miłości. W tej chrześcijańskiej perspektywie miłość jest silniejsza niż śmierć, bo sposobi nas do przyjęcia życia, każe nam go strzec i bronić - od poczęcia w łonie matki aż do śmierci. Dlatego ponownie was pytam: Czy jesteście gotowi strzec życia ludzkiego z najwyższą troską, we wszystkich okolicznościach, nawet najtrudniejszych? Czy jesteście gotowi, wy, jako młodzi chrześcijanie, żyć miłością i bronić jej poprzez nierozerwalne małżeństwo, dbać o trwałość rodziny, która sprzyja harmonijnemu wychowywaniu dzieci pod osłoną wzajemnie się dopełniającej miłości ojcowskiej i macierzyńskiej?

Oto chrześcijańskie świadectwo, którego świat oczekuje od większości z was, młodzi przyjaciele. Bycie chrześcijaninem to dawanie świadectwa chrześcijańskiej prawdzie: dzisiaj oznacza ukazywanie w praktyce tego wszystkiego, co według Chrystusa i Kościoła nadaje autentyczny sens życiu i służby pełnej realizacji młodego człowieka w małżeństwie i rodzinie.

Tak, młodzi przyjaciele. Chrystus wzywa nas nie tylko do wspólnej pielgrzymki przez życie. Chrystus posyła nas, byśmy zwiastowali Jego prawdę, byśmy byli Jego świadkami wobec świata, w konkretnej rzeczywistości, wśród innych ludzi, młodych tak jak wy, gdyż wielu z nich na całym świecie wciąż szuka drogi, prawdy i życia, lecz nie wie, w jakim zwrócić się kierunku.

"Nadszedł czas nowej ewangelizacji" (Christifideles laici, 34) i nie możecie nie usłyszeć tego naglącego wezwania. Tu, w tym miejscu poświęconym pamięci świętego Jakuba, pierwszego z apostołów, który dał świadectwo swej wiary przez męczeństwo, podejmijmy odpowiedzialność za realizację Chrystusowego posłannictwa: "Będziecie moimi świadkami (...) aż po krańce ziemi" (Dz 1, 8).

Co znaczy świadczyć o Chrystusie? Znaczy po prostu żyć według Ewangelii: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. (...) Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego" (Mt 22, 37. 39).

Powołaniem chrześcijanina jest służba braciom i społeczeństwu, umacnianie i ochrona godności każdej ludzkiej istoty, szacunek dla praw osoby i ich obrona, budowanie trwałego i prawdziwego pokoju, opartego na braterstwie, wolności, sprawiedliwości i prawdzie. (...)

Droga Chrystusowa nie jest łatwa, prowadzić może bowiem aż na krzyż. Jednakże nie ma innej drogi, która wiodłaby do prawdy i dawała życie. Na tej drodze z całą pewnością nie jesteśmy sami. Maryja poprzez swoje fiat wskazała ludzkości nowe szlaki. Przez swą akceptację i całkowite oddanie się misji Syna jest Ona pierwowzorem każdego chrześcijańskiego powołania. Będzie szła wraz z nami, będzie nam towarzyszyć w drodze, z Jej pomocą będziemy umieli podjąć powołanie, które wskaże nam Chrystus.

Drodzy młodzi przyjaciele, wyruszmy w drogę z Maryją; postanówmy iść za Chrystusem - drogą, prawdą i życiem. W ten sposób staniemy się płomiennymi zwiastunami nowej ewangelizacji i wielkodusznymi budowniczymi cywilizacji miłości.