Jan Paweł II a sprawa Galileusza

„Zgoda między nauką i wiarą” – tego oczekiwał Jan Paweł II, kiedy zachęcał naukowców do zajęcia się sprawą Galileusza. Mit Galileusza uważał za jeden z kluczowych dla budowania przekonania o konflikcie między Kościołem a światem nauki.
Galileusz na obrazie pędzla Justusa Sustermansa z ok. 1637 roku.
1543
Wydanie "De revolutionibus orbium coelestium" Mikołaja Kopernika. 
grudzień 1613
Galileusz pisze pierwszy z tzw. listów kopernikańskich, czyli serii listów w obronie zgodności systemu kopernikańskiego z Pismem Świętym. Największy z nich - do księżnej toskańskiej Krystyny Lotaryńskiej - powstał w 1615 r. 
24 lutego - 5 marca 1616
Cenzura Trybunału Świętego Oficjum przeciwko teorii heliocentrycznej. Pouczenie Galileusza przez kard. Roberta Bellarmina, żeby nie nauczał teorii heliocentrycznej jako prawdziwej. Wpisanie "De revolutionibus orbium coelestium" Mikołaja Kopernika na indeks ksiąg zakazanych do czasu wprowadzenia poprawek.
luty 1632
Wydanie przez Galileusza "Dialogu o dwóch najważniejszych systemach świata: ptolemeuszowym i kopernikowym". Galileusz w usta jednego z rozmówców włożył poglądy papieża Urbana VIII, co zostało odebrane jako obraza ojca świętego. Inkwizycja uznała, że dzieło przedstawia teorię heliocentryczną jako fakt. 
czerwiec 1633
Proces i wyrok na Galileusza: dożywotni areszt domowy oraz cotygodniowe odmawianie siedmiu psalmów pokutnych. Wyrok wkrótce zmieniono na 3 lata pozbawienia wolności. Galileusz odbył karę w bardzo dobrych warunkach. Mógł kontynuować pracę naukową. "Dialog" Galileusza trafia na indeks ksiąg zakazanych. 
8 stycznia 1642
Galileusz umiera w prywatnej willi w Arcetri pod Florencją. Do końca życia pozostał pod nadzorem inkwizycji. 
1835
Zdjęcie z indeksu ksiąg zakazanych "Dialogu" Galileusza broniącego teorii kopernikańskiej. 
10 listopada 1979
Przemówienie Jana Pawła II poruszające sprawę Galileusza. Papież mówił m.in.: "wyrażam życzenie, aby teologowie, uczeni i historycy, w duchu szczerej współpracy, pogłębili znajomość sprawy Galileusza (...), aby w ten sposób położyć kres zarzutom, jakie jeszcze w wielu umysłach mogą się budzić — a przez to będzie można osiągnąć zgodę między nauką i wiarą".
maj 1981
Powołanie przez Jana Pawła II komisji do zbadania sprawy Galileusza.  
31 października 1992
Uroczyste zakończenie prac komisji. Papież stwierdził m.in.: "Wiedza, jaką czerpiemy z najnowszych badań historycznych, pozwala nam stwierdzić, że to bolesne nieporozumienie należy już do przeszłości. Sprawa Galileusza może stać się lekcją także dla nas, przydatną w analogicznych sytuacjach, które istnieją dziś lub mogą się pojawić w przyszłości".
Wyrok na Galileusza
W lutym 1616 r. Święte Oficjum poddało cenzurze twierdzenia Kopernika. Teza, że Słońce stanowi centrum wszechświata i jest „nieruchome względem ruchów lokalnych” uznana została za „bezsensowną i absurdalną” oraz heretycką, „jako stojącą w wyraźnej sprzeczności z nauką Pisma Świętego”. Tezę, że Ziemia nie jest centrum świata, ani nie jest nieruchoma nazwano równie absurdalną z punktu widzenia filozofii, a z punktu widzenia teologii „co najmniej błędem w wierze”.

W tym czasie doszło do dyscyplinarnego spotkania inkwizytora, jednego z największych teologów tych czasów, kard. Roberta Bellarmina, z Galileuszem, który głosił w swoich dziełach teorię heliocentryczną. Inkwizycja przygotowała dokument, na podstawie którego Galileusz miał wyrzec się „całkowicie wspomnianego poglądu, jakoby Słońce znajdowało się pośrodku świata i było nieruchome, a Ziemia była w ruchu, i nigdy więcej go nie powtarzał”. Galileusz nigdy tego dokumentu nie podpisał. Zarówno Galileusz, jak i Bellarmin twierdzili później, że otrzymał wówczas jedynie pouczenie, by nie nauczać teorii heliocentrycznej jako prawdziwej.

Fragment obrazu XIX wiecznego malarza Edmunda van Hove, przedstawiający rozmowę Galileusza z papieżem Urbanem VIII.

Po rozmowie z kard. Bellarminem Galileusz respektował pouczenie przez 16 lat. Dopiero w 1632 r. zdecydował się opublikować dialog broniący systemu kopernikańskiego, licząc na względy papieża Urbana VIII, z którym wielokrotnie przyjaźnie rozmawiał. Otrzymał w Rzymie zgodę na publikację dzieła. Galileusz miał jednak wpływowych przeciwników w świecie naukowym i wśród kleru. Wkrótce to oni wzięli górę i w 1633 r. astronom stanął przed Świętym Oficjum oskarżony o nieposłuszeństwo wobec władz kościelnych i rozpowszechnianie fałszywych dowodów ruchu Ziemi.

Inkwizycja uznała, że Galileusz zlekceważył jej pouczenie z 1616 r. Został skazany na dożywotni areszt oraz obowiązek odmawiania raz w tygodniu siedmiu psalmów pokutnych. Karę złagodzono wkrótce do 3 lat pozbawienia wolności. Odbył ją najpierw w pałacu toskańskich książąt, potem jako gość arcybiskupa Sieny, wreszcie w prywatnej willi w Arcetri pod Florencją. Musiał wyrzec się publicznie swoich przekonań o prawdziwości teorii heliocentrycznej. Nie szepnął co prawda pod nosem słynnego „A jednak się kręci!”, ale w prywatnym egzemplarzu zakazanego dialogu o systemach świata przestrzegł teologów, że może przyjść czas, kiedy to przeczących ruchowi Ziemi potępi się jako heretyków.

W 1822 r. Święte Oficjum wydało dekret, że każdy, kto by zabraniał bronić teorii Kopernika, zostanie ukarany. Proroctwo Galileusza niemal się spełniło.
Rehabilitacja?
Jan Paweł II poświęcił sprawie Galileusza wiele uwagi. Pierwszy raz publicznie przywołał wielkiego astronoma 10 listopada 1979 r. podczas przemówienia w 100-lecie urodzin Einsteina. Wyraził w nim ubolewanie, że Kościół nie zawsze przyznawał właściwą autonomię naukom przyrodniczym. Przyznał też, że Galileusz wiele wycierpiał ze strony ludzi i instytucji Kościoła. Wbrew jednak obiegowej opinii, uparcie powtarzanej przez media, Jan Paweł II nie przepraszał za cierpienie zadane Galileuszowi, ani tym bardziej nie dokonał jego rehabilitacji. Ubolewanie za błędy w sprawie Galileusza wyraził już Sobór Watykański II w konstytucji „Gaudium et Spes”. Rehabilitacja poglądów astronoma nastąpiła zaś w Kościele w pierwszej połowie XIX w., kiedy jego dzieła zniknęły z indeksu ksiąg zakazanych. Zresztą Jan Paweł II doskonale zdawał sobie sprawę, że w oczach świata to Kościół, a nie Galileusz, potrzebował rehabilitacji.

W 1981 r. na życzenie Jana Pawła II została powołana komisja galileuszowa, mająca na celu „rzetelne, oparte na historycznych źródłach i uwzględniające doktryny oraz kulturę epoki rozważenie całości kwestii Galileusza”. Efektem jej prac było 11 książek i tematyczna seria wydawnicza, a udostępnienie archiwów naukowcom spoza komisji zaowocowało wieloma innymi publikacjami. Uroczyste zakończenie prac komisji nastąpiło w 1992 r. Papież dokładnie wyjaśnił, dlaczego uparcie wracał do sprawy, która wydawała się dawno zamknięta.

Po pierwsze chodziło o ustalenie właściwych granic kompetencji dla nauk przyrodniczych, filozofii i teologii oraz o odpowiednie relacje tych dziedzin refleksji nad rzeczywistością. Po drugie Jan Paweł II wzywał do rozprawienia się z mitem Galileusza, który od czasów oświecenia był „symbolem rzekomego odrzucenia przez Kościół postępu naukowego”. „Tragiczne wzajemne nieporozumienie zostało zinterpretowane jako wyraz konstytutywnej sprzeczności między nauką i wiarą”.
Mit
Wokół Galileusza narosło wiele mitów. Stał się w powszechnej świadomości koronnym dowodem na wrogość Kościoła wobec nauki. Nowożytna, sekularyzująca się Europa była miejscem narodzin nowej wiary – wiary w naukę, która według wielu myślicieli miała wyjaśnić ludziom świat i dać im szczęście. Niektórzy z filozofów oświecenia uważali, że oznacza to nieuchronny konflikt z dominującym dotąd chrześcijaństwem. Wiedzieli dobrze, że aby zdobyć w tym konflikcie przewagę, potrzebowali mieć, tak jak Kościół, swoje symbole, sztandary i swoich męczenników. W tym kontekście rozpowszechniał się mit Galileusza, jako męczennika nauki. Tak przedstawił to Wolter: „(…) wielki Galileusz, skończywszy lat osiemdziesiąt, przejęczał resztę swoich dni w lochach inkwizycji, ponieważ niezbicie dowiódł ruchu Ziemi”.

Żadne z tych słów nie jest prawdą. Galileusz nie dożył osiemdziesiątki, zapewne nawet minuty nie spędził w więzieniu inkwizycji, a jego dowody ruchu Ziemi były nie tylko niewystarczające, ale często wręcz fałszywe. Do dziś powszechne jest błędne przekonanie, że Galileusz był przez inkwizycję torturowany (tak twierdziło 97 procent studentów wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej ankietowanych w badaniu zorganizowanym przez Parlament Europejski). Nie brakuje takich, którzy twierdzą, że wielki astronom spłonął na stosie (prawie jedna trzecia badanych).

Strona tytułowa najbardziej kontrowersyjnej księgi Galileusza Dialog o dwóch najważniejszych systemach świata: ptolemeuszowym i kopernikowym wydanej w Lionie w 1641 roku (8 lat po ostatecznym wyroku Inkwizycji).

Kościół rzeczywiście skrzywdził Galileusza i dyskusje o wielkości tej krzywdy nie dotykają sedna problemu. Istota mitu jest głębsza niż samo przeinaczenie faktów o procesie i wyroku. W oświeceniowej propagandzie koloryzowanie tej historii miało służyć stworzeniu wyrazistej opozycji między rzekomo wyjątkowo brutalną inkwizycją a bezbronnym genialnym naukowcem. Jest nią pokazanie tych wydarzeń w czarno-białych barwach, jako walki Galileusza – przedstawiciela świata czystej nauki i głosiciela oczywistej prawdy – z inkwizycją – symbolem bezmyślnej wiary i średniowiecznej ciemnoty. Tymczasem Galileusz nie widział cienia sprzeczności między nauką a wiarą, a inkwizycja rzymska broniła poglądu nadal szeroko przyjmowanego w świecie nauki.
Stracony ład
Przez 90 lat między opublikowaniem De revolutionibus orbium coelestium a wyrokiem na Galileusza teoria kopernikańska nie zdołała jeszcze przekonać całego środowiska naukowego. Wciąż powszechnym przekonaniem wśród naukowców było to, co dla każdego prostego obserwatora nieba wydawało się oczywiste: ciała niebieskie poruszają się wokół nieruchomej Ziemi. Naukowy model wszechświata oparty na tym przekonaniu stworzył w II w. Ptolemeusz. Coraz dokładniejsza obserwacja nieba sprawiała, że aby wytłumaczyć ruch planet i gwiazd wokół Ziemi, trzeba było tworzyć coraz bardziej skomplikowane modele. System kopernikański był na tym tle niezwykle elegancki i prosty, daleki jednak od poprawnego przedstawienia obrotów ciał niebieskich. Przez następne cztery dekady zaledwie kilku ludzi na świecie przyjęło tę teorię jako prawdziwą. Później kolejne odkrycia i obliczenia, szczególnie Galileusza i parę lat młodszego Johannesa Keplera, sprawiały, że teoria heliocentryczna stawała się coraz bardziej prawdopodobna. Wśród współczesnych Galileuszowi odrzucali ją jednak wybitni uczeni, m.in. Francis Bacon, uznawany obok Galileusza za jednego z twórców nowożytnej metody naukowej.

Teoria Kopernika znacznie ułatwiała obliczenia astronomiczne, ale jednocześnie zdawała się przewracać do góry nogami cały przyjęty powszechnie pogląd na świat. System Ptolemeusza potwierdzał obraz świata nakreślony przez Arystotelesa – największy filozoficzny autorytet tamtych czasów. Kosmos dzielił się w nim na dwie części: podksiężycową – przemijającą, oraz nadksiężycową – doskonałą. Z kolei poglądy Arystotelesa stały się podstawą filozofii św. Tomasza, która wywarła tak wielki wpływ na doktrynę Kościoła katolickiego, że skutki jej podważenia były trudne do przewidzenia. Poza tym – co dla sprawy Galileusza jest najważniejsze – przekonanie o centralnym miejscu Ziemi we wszechświecie zdawało się potwierdzać Pismo Święte. „Słońce wschodzi i zachodzi, i na miejsce swoje spieszy z powrotem” (Koh 1,5), „Ono [słońce] wschodzi na krańcu nieba i biegnie aż po drugi kraniec” (Ps 19,7) czy „Zatrzymało się słońce na środku nieba” (Joz 10,13) – te cytaty ze Starego Testamentu były dla zwolenników teorii geocentrycznej ważnymi argumentami.

Ptolemejski obraz wszechświata był niedoskonały, ale przyjęty wydawał się godzić naukę, filozofię i teologię. Trudno się dziwić, że próby podważanie go przez Galileusza spotkały się z oporem. W 1614 r. jego naukowi adwersarze namówili słynnego dominikańskiego kaznodzieję, Tommasa Cacciniego, do wygłoszenia we Florencji kazania przeciw „sekcie matematyków”, której wielki astronom miał być czołowym przedstawicielem. Galileusz stanął wobec oskarżenia o herezję.
Teologia Galileusza
Dla Galileusza sprzeczność między nieomylną w jego przekonaniu Biblią a udowodnionymi prawdami naukowymi była niewyobrażalna. Musiał więc skonfrontować swoje przekonanie o ruchu Ziemi z ugruntowaną interpretacją fragmentów Starego Testamentu. Zmierzył się z tym problemem w grudniu 1613 r. Podczas śniadania u jego byłego ucznia, Wielkiego Księcia Toskanii, wywiązała się dyskusja z zaproszonymi uczonymi na temat zgodności teorii heliocentrycznej z Pismem Świętym. Matka księcia, Krystyna Lotaryńska, miała wątpliwości, czy da się pogodzić nową teorię z opisem cudu zatrzymania słońca zawartym w Księdze Jozuego. Galileusz, gdy dowiedział się o wątpliwościach swojej protektorki, napisał list, w którym wyjaśniał swoje stanowisko: „Pismo Święte nigdy nie może kłamać ani błądzić, orzekając zawsze absolutną i niepodważalną prawdę. (…) jednak mogą pobłądzić – i to na wiele sposobów – niektórzy z tych, co Pismo Święte interpretują”.

Wielka księżna Toskanii Krystyna Lotaryńska, korespondowała z Galileuszem na tematy naukowe.
Inaczej niż jej mąż, książe Ferdynand I, nie była entuzjastką teorii heliocentrycznej. Obraz Tiberio Titiego.

List ten przysporzył Galileuszowi ogromnych kłopotów. Nakreślił w nim właściwą jego zdaniem relację nauk przyrodniczych do Pisma Świętego. Pisał w nim m.in., że wielu fragmentów Biblii nie można interpretować dosłownie, jeśli nie chce się popaść w herezję. W takich przypadkach trzeba przyjąć znaczenie przenośne, odnoszące się do zagadnień duchowych. To właśnie sprawy wiary stanowią właściwy przedmiot objawienia biblijnego, prawa przyrody powinny być zaś badane przez obserwację działania natury, w której „Bóg objawia się nie mniej wspaniale niż w świętych stwierdzeniach Pisma”. Dlatego w dyskusjach o problemach przyrodniczych dosłowne znaczenie Pisma Świętego „winno być brane pod uwagę na ostatnim miejscu”, ponieważ język Biblii jest niejednoznaczny, a przyroda „nieubłagana i niezmienna w zakresie nadanych jej praw”. Co więcej – jak wyjaśniał później w liście do księżnej Krystyny Lotaryńskiej – dopiero dowiedzione z całą pewnością prawa przyrody mogą pozwolić poprawnie zinterpretować te fragmenty Pisma Świętego, w których mowa jest o zjawiskach fizycznych.

Mogło się to wydawać stawianiem nauk przyrodniczych ponad teologią. Galileusz jednak uznawał „królewską godność teologii” wśród nauk, tylko rozumiał ją inaczej niż wielu jego współczesnych. Według niego godność teologii opierała się na szlachetności przedmiotu tej nauki. Sprzeciwiał się przekonaniu, że teologia jako najwyższa nauka może rozstrzygać o prawdziwości tez innych dziedzin bez stosowania ich metodologii. Takie twarde rozdzielenie teologii od innych nauk – dziś powszechnie przyjęte – spotkało się ze sprzeciwem władz Kościoła.
Fałszywe dowody
Listy Galileusza na temat zgodności heliocentryzmu z Pismem Świętym były publicznie znane. Stały się przedmiotem rozważań najwyższych dostojników w Kościele. Zajął się nimi m.in. kard. Robert Bellarmin. W liście do innego zwolennika heliocentryzmu, karmelity Paolo Foscariniego, przyznawał, że w przypadku udowodnienia ruchu Ziemi wokół Słońca należałoby zweryfikować dotychczasową interpretację tych fragmentów Pisma Świętego, które zdają się świadczyć o ruchu Słońca. „Ja jednak nie wierzę w istnienie takiego dowodu, aż nie zostanie mi on przedstawiony” – pisał.

Galileusz przekonywał w liście do księżnej Krystyny, że istnieje możliwość oparcia heliocentryzmu na „oczywistych doświadczeniach i niezbitych dowodach”. Nie potrafił jednak takich dowodów przedstawić ani w listach, ani w publikacjach, ani w rozmowach z naukowcami podczas dochodzenia inkwizycji. Jego obserwacje plam na Słońcu, księżyców Jowisza czy faz Wenus były przełomowe, ale nie stanowiły dowodu na ruch Ziemi (został on przedstawiony dopiero dwa wieki po śmierci Galileusza). W sporze z naukowcami z Kolegium Rzymskiego Galileusz twierdził, że można stworzyć taki dowód na podstawie obserwacji morskich przypływów, opierał się jednak na błędnej interpretacji tego zjawiska.

Kard. Robert Bellarmin przestrzegał Galileusza, aby nie nauczał o heliocentryzmie jako o teorii udowodnionej ale jedynie hipotezie.
Portret z XVII wieku, malarz nieznany.

Na tej podstawie Bellarmin zalecił zwolennikom heliocentryzmu, by traktowali oni swoją teorię jako hipotezę i stosowali ją tylko jako model ułatwiający obliczenia w astronomicznych obserwacjach. W liście do o. Foscariniego Bellarmin pisał: „w przypadku wątpliwości nie należy porzucać Pisma Świętego wyłożonego przez świętych Ojców”. W Kościele panowała zasada, że powszechna zgoda Ojców Kościoła z pierwszych wieków chrześcijaństwa w interpretacji jakiegoś fragmentu Pisma Świętego jest obowiązująca. Ojcowie Kościoła o ruchu Słońca wokół Ziemi myśleli to samo, co wszyscy im współcześni – że jest to oczywista prawda. Galileusz argumentował, że Ojcowie pisząc o ruchu Słońca nie wypowiadali się jako nauczyciele, a jedynie powtarzali powszechny pogląd. Argumenty trafiały jednak w próżnię. Galileusz jako osoba świecka nie zajmująca się profesjonalnie teologią, nie mógł liczyć na posłuch w tej sprawie.

W 1616 r. Kościół zabronił przekonywać o prawdziwości teorii heliocentrycznej – jako nieudowodnionej, a jednocześnie sprzecznej z tradycyjną interpretacją Pisma Świętego. Galileusz został skazany na milczenie w najdroższej mu sprawie. Gdy spróbował mimo wszystko zabrać w niej głos, ukarano go pozbawieniem wolności.
Wzajemne nieporozumienie?
Publicyści przytaczają na obronę Kościoła wiele argumentów. Przypomina się, że uczony został potraktowany łagodnie. W czasie odbywania kary w pałacach i prywatnej willi przyjmował uczonych i prowadził badania. Wyciąga się grzechy Galileusza, który sam rozkazał zamknąć swoje nieletnie córki w klasztorze wbrew ich woli. Tłumaczy się, że postępowanie inkwizycji było zgodne z duchem i potrzebami czasu – w XVII w. sądy świeckie postępowały według podobnych, a często znacznie surowszych standardów. Przekonuje się też o wyższości naukowców związanych z inkwizycją, którzy słusznie podważyli rzekome dowody wielkiego astronoma na ruch Ziemi.

Wszystko to nie może jednak przysłonić faktów obciążających Kościół. Inkwizycja utrudniała naukowe badania, które miały prowadzić do potwierdzenia coraz bardziej prawdopodobnej hipotezy. Głoszącemu ją naukowcowi przemocą zamknięto usta. Tradycyjną interpretację Pisma Świętego wykorzystano jako argument w naukowym sporze, ignorując roztropniejsze podejście Galileusza do tej kwestii.

Słowa Jana Pawła II o „tragicznym wzajemnym nieporozumieniu” mogą się więc wydawać niesprawiedliwe. Zdają się one stawiać znak równości między postępowaniem Kościoła i Galileusza w tym konflikcie. Jan Paweł II daleki był jednak od prób bronienia Kościoła lub oskarżania Galileusza. Papieżowi chodziło o pogłębione spojrzenie, które stara się przeniknąć racje obu stron – nawet jeśli więcej racji miała jedna z nich. Takie spojrzenie pozwala zrozumieć, że sprawa Galileusza nie ma nic wspólnego z mitem o konflikcie między światem nauki a Kościołem katolickim. Wyrok inkwizycji nie wynikał bowiem z wrogości do nauki, ale – między innymi – z błędnego rozumienia relacji nauki do teologii. Galileusz, który w tej sprawie popełnił naukowe błędy, wykazał się paradoksalnie właśnie w dziedzinie teologii, wyprzedzając swoje czasy w kwestii metod interpretacji Biblii. Ten twórca współczesnej nauki pisał listy będące w istocie traktatami o stosunku teologii do nauk przyrodniczych, a przy końcu życia powiedział: „W żadnej z moich prac nikt nie może znaleźć nawet cienia czegoś, co uwłaczałoby czci i szacunkowi Świętego Kościoła”. W tym świetle wydaje się, że wolałby po śmierci patronować próbom uzgodnienia nowych odkryć nauki z prawdami wiary niż próbie stworzenia sztucznego konfliktu między światem nauki a Kościołem.

Grobowiec Galileusza znajdujący się we franciszkańskim kościele Santa Croce (Świętego Krzyża) we Florencji. Fot. GiadaE (Wikipedia)

Autor tekstu: Ignacy Masny,
Centrum Myśli Jana Pawła II


Miejsce Wydarzenia
Wybierz miejsce...