Boże Narodzenie według pomysłu Jana Pawła II

„Opłatek to jest chleb pojednania. (…) Jeżeli Bóg jedna się z nami, to ja – człowiek muszę pojednać się ze swoim bratem. Łamiemy się tym opłatkiem z różnymi ludźmi, czasem bardzo nam bliskimi, z którymi nas wiele łączy, ale czasem także to i owo dzieli. I łamiemy się z ludźmi dalekimi, z którymi nas łączy mało”.
Szopka bożonarodzeniowa na placu św. Piotra w Watykanie. Fot. Donatella Giagnori/ EIDON/REPORTER/ East News.
1223
Pierwszy żłóbek w Greccio (Włochy) urządzony na prośbę św. Franciszka z Asyżu; początek tradycji szopek bożonarodzeniowych. 
koniec XV w.
Początek tradycji choinek bożonarodzeniowych; pierwsze przekazy pochodzą z Niemiec (z Alzacji). 
1969
Papież Paweł VI po raz pierwszy błogosławi figurki Dzieciątka Jezus z domowych żłóbków przyniesione przez dzieci na plac św. Piotra w 3. niedzielę Adwentu; zwyczaj ten trwa do dziś. 
1982
Na prośbę Jana Pawła II szopka i choinka po raz pierwszy zostają ustawione na placu św. Piotra w Rzymie. 
1997
Do Watykanu trafia choinka z Polski, z Księżówki. 
Tradycyjne obchody świąt Bożego Narodzenia we Włoszech odbiegają od tych, które znamy z Polski. Na półwyspie apenińskim, tak jak w wielu krajach świata, świętuje się, składa życzenia i przekazuje prezenty nie w Wigilię, lecz w dzień Bożego Narodzenia – 25 grudnia. Nie jest znany obyczaj dzielenia się opłatkiem podczas uroczystej, postnej kolacji. Wieczerza w dniu Wigilii odbywa się często w atmosferze świątecznej, nie stanowi jednak centralnego elementu obchodów. Zupełnie inne są też potrawy – reprezentują kuchnię śródziemnomorską, różną w poszczególnych regionach.

Po tym, gdy przez wiele wieków kolejne pontyfikaty sprawowali Włosi, pojawienie się na stolicy piotrowej Polaka, wywołało niemałe zamieszanie w wielu dziedzinach – również w sferze obyczajów bożonarodzeniowych. Papież nie zamierzał odzwyczajać się od rodzimych tradycji i ze swoimi współpracownikami świętował Wigilię nie inaczej niż wcześniej w Krakowie.
Kolędowanie do upadłego
Kapela góralska w auli Pawła VI na spotkaniu opłatkowym w 1996 roku. Fot. Archiwum CMJP2

Karol Wojtyła widział w specyficznie polskich tradycjach świątecznych wielką wartość i głęboki sens. Tak mówił o kolędach jako arcybiskup krakowski, w 1973 r., podczas spotkania z jezuicką wspólnotą akademicką: „Boże Narodzenie w Polsce to jest coś zupełnie szczególnego. (…) Myślę, że w nim się w jakiś szczególny sposób wyraził geniusz duszy polskiej – w przeżyciu Bożego Narodzenia, w tym wszystkim, co to przeżycie Bożego Narodzenia ukształtowało w dziejach naszej religijności, chrześcijaństwa i kultury. (…) To nie jest przypadek, że w Polsce jest tyle kolęd, na pewno o wiele więcej, niż w tradycji innych narodów. To nie jest przypadek. To jest bardzo precyzyjny dowód na specyfikę polskiej duszy, na specyfikę jej stosunku do Boga wcielonego, do tajemnicy Wcielenia”.

Tę specyfikę znajdował w kolędowaniu, które uwielbiał. Jako metropolita krakowski Wojtyła zapraszał liczne grono znajomych na kolędowanie do domu biskupów przy ul. Franciszkańskiej 3. Świąteczne śpiewanie odbywało się również w innych miejscach, np. w domach zaprzyjaźnionych z nim rodzin, państwa Ciesielskich i Poźniaków. „Myśmy kolędowali do upadłego, wszystkie zwrotki wyśpiewując do końca. On to szalenie lubił, także był u nas co roku w zimie w okresie kolędowym” – wspomina Maria Poźniak. Już w tamtych czasach lubił śpiewać drugim głosem i układać wymyślane na poczekaniu zwrotki odnoszące się do sytuacji czy uczestników spotkania, szczególnie na melodię góralskiej pastorałki „Oj, Maluśki, Maluśki”.
Teologia kolęd
Kolędujący Górale na placu św. Piotra w Watykanie, 24 grudnia 1995 rok. Fot. Archiwum CMJP2

W Watykanie Papież miał swój ulubiony śpiewnik z kantyczkami, z którego śpiewał z zapamiętaniem, razem ze swoimi gośćmi, przez cały okres świąteczny – zarówno w Watykanie, jak i w Castel Gandolfo. „Nie umiem nawet policzyć tych spotkań”, wspominał sekretarz Jana Pawła II, abp Mieczysław Mokrzycki. Przez takie energiczne kolędowanie z otoczeniem i gośćmi nie tylko koił swoją tęsknotę za ojczyzną i kontynuował tradycję, którą zapoczątkował jeszcze jako duszpasterz młodzieży, ale też zagłębiał się w sens i znaczenie świąt Bożego Narodzenia.

Łatwo potraktować kolędowanie wyłącznie jako element wprowadzania świątecznej atmosfery i towarzyską rozrywkę. Wspólny śpiew przynosi radość i zbliża ludzi. Jan Paweł II zwracał też jednak uwagę na głębię myśli i znaczeń zawartych w tekstach polskich kolęd. Podczas świątecznego spotkania z pielgrzymami z Polski w 1996 roku mówił o kolędzie „Bóg się rodzi”: „«Bóg się rodzi, moc truchleje, Pan niebiosów obnażony! Ogień krzepnie, blask ciemnieje, ma granice Nieskończony». W tych słowach poeta ujął tajemnicę wcielenia Syna Bożego. Operując kontrastami wyraził to, co jest istotne dla tej tajemnicy: oto Bóg nieskończony, przyjmując naturę ludzką, przyjął równocześnie to ograniczenie, skończoność, jaka właściwa jest stworzeniu.”
Chleb pojednania
Opłatek z Polakami w auli Pawła VI 1990 rok. Fot. Archiwum CMJP2

Innym specyficznie polskim obyczajem, kultywowanym przez Jana Pawła II w Watykanie, było dzielenie się opłatkiem. Symbolicznie dzielił się nim z przybyłymi z Polski pielgrzymami, podczas tradycyjnego spotkania z nimi w auli Pawła VI, na parę dni przed świętami. Miał też w zwyczaju dołączać opłatek do wysyłanych z okazji świąt kartek z życzeniami. Osobiście przełamywał się ze współpracownikami podczas tradycyjnej wieczerzy wigilijnej 24 grudnia. Miało to podobno początkowo gorszyć zachodnioeuropejskich hierarchów, którzy nie znając tego obyczaju, kojarzyli opłatek z hostią.

Ten obyczaj wpisywał się w jego rozumienie świąt Bożego Narodzenia nie tylko jako obchodów liturgicznych święta, ale też czasu ogólnoludzkiego pojednania, braterstwa i wołania o pokój. W 1983 r. mówił o nim tak: „Opłatek to jest chleb pojednania. (…) Jeżeli Bóg jedna się z nami, to ja – człowiek muszę pojednać się ze swoim bratem. Łamiemy się tym opłatkiem z różnymi ludźmi, czasem bardzo nam bliskimi, z którymi nas wiele łączy, ale czasem także to i owo dzieli. I łamiemy się z ludźmi dalekimi, z którymi nas łączy mało (…) W tym opłatku stajemy się bratem i siostrą. Braćmi i siostrami, tak jak Bóg nas widzi”.

Puste miejsce
Opłatek z Polakami w auli Pawła VI 1993 rok. Fot. Archiwum CMJP2

W polskim obyczaju wigilijnym ważne miejsce zajmuje specjalne przygotowanie stołu do wieczerzy. Dwanaście tradycyjnych, postnych potraw, sianko i opłatek. To wszystko dopełniane jest przez pozostawienie wolnego miejsca. Ten obyczaj bywa tłumaczony na wiele sposobów – niektórzy dopatrują się w nim hołdu dla zmarłych, którzy mają razem z nami uczestniczyć w wieczerzy, a w tradycji kresowej mówi się niekiedy o oczekiwaniu na zesłańca, powracającego z Sybiru. Najbardziej podstawowym sensem jest z całą pewnością zwyczajna ludzka otwartość na bliźniego w potrzebie. Również w Watykanie, przy świątecznym stole Jana Pawła II, mimo dużej ilości obecnych, pozostawało wolne nakrycie.

Jak rozumiał jego sens papież, możemy dowiedzieć się z jego przesłania podczas opłatkowego spotkania z Polakami w 1992 r.: „Zgodnie z naszą milenijną tradycją Bożego Narodzenia, w nawiązaniu do tego pustego talerza z opłatkiem, który się stawia na stole wigilijnym dla nieznanego przybysza, dla nieznanego gościa. A tu gość szczególny, gość, który spod serca swojej matki chce przyjść w krąg jego rodziny. Czy można bez wielkiego narażenia się na straszliwy wyrzut sumienia, zamknąć przed nim drzwi? Niech zginie? Niech umrze z głodu? Niech zginie na mrozie?”. I dalej: „Są oczywiście różne inne formy, w których słowa Ewangelii Janowej mogą się powtarzać. Z pewnością tak jest. Z pewnością ma to także wymiar systemów. Czy system życia ludzkiego, społecznego, ekonomicznego, nie może być taki, że niektórzy pozostają poza drzwiami?”.
Szopka i choinka
Jan Paweł II przy szopce na pl. św Piotra w dniu 24 grudnia 1995 roku. Fot. Archiwum CMJP2

Oprócz specyficznie polskich obyczajów, są też takie, które we Włoszech same w sobie nie budziły zdziwienia. Tradycja ubierania świątecznej choinki, zapoczątkowana w Niemczech, praktykowana jest też na półwyspie apenińskim. Bożonarodzeniowe szopki znane są w całej Europie, a aranżowanie sceny narodzenia z udziałem żywych zwierząt wywodzi się z samego środka Włoch – po raz pierwszy taka szopka pojawiła się z inspiracji św. Franciszka w Greccio, w 1223 r. Dlatego też drzewko, czy krakowskie szopki, pojawiające się licznie w apartamentach Jana Pawła II w okresie świątecznym, nie były niczym zadziwiającym.

Poruszenie wywołało jednak publiczne ustawienie ogromnej choinki i szopki na placu św. Piotra w 1982 r., o którym plotka niesie, że zostało przez niektórych włoskich dostojników kościelnych uznane za nielicujące z powagą miejsca. Ostatecznie jednak z tego obyczaju nie tylko nie zrezygnowano, ale wręcz uczyniono z niego coroczną tradycję. Odtąd co roku choinka na placu św. Piotra była darem innego europejskiego regionu. Na Polskę padło w 1997 r. Do Watykanu przyjechał wtedy świerk z ogrodu tzw. Księżówki – domu rekolekcyjnego w Zakopanem.

Dla Jana Pawła II ustrojone drzewko niosło też głęboki sens: „Symbolizuje wartość życia, ponieważ w zimie zawsze zielona jodła jest znakiem życia, które nie umiera. (…) przywołuje na myśl «drzewo życia», postać Chrystusa, największy dar Boga dla ludzkości” – podkreślał papież podczas rozważania przed modlitwą „Anioł Pański” 19 XII 2004 r. W innym przemówieniu wskazywał na związek między drzewkiem Bożego Narodzenia a drzewem krzyża.
Wołanie o pokój
Orędzie Urbi et Orbi 1996 r. Fot. Archiwum CMJP2

Nie mniej istotne od świątecznych zwyczajów były też oficjalne wystąpienia papieskie w okresie Bożego Narodzenia. Uroczysta msza pasterska o północy to prastara tradycja, łącząca chrześcijan ponad podziałami wyznaniowymi. Odprawiana na placu św. Piotra gromadziła zawsze nieprzebrane tłumy.

Również wygłaszane w dzień Bożego Narodzenia z balkonu bazyliki uroczyste orędzie Urbi et Orbi, to element świąt dużo starszy niż pontyfikat Jana Pawła II, jednak za jego czasów orędzie to przybierało nieraz formę poetyckiej modlitwy. Transmitowane za pośrednictwem mediów na cały świat, było dla niego jeszcze jedną okazją do podkreślenia przesłania o pokoju, dominującego w okresie bożonarodzeniowym. Jan Paweł II zazwyczaj odwoływał się do konkretnych wydarzeń, modląc się np. za ofiary konfliktów w Darfurze czy w Iraku. Po wygłoszeniu orędzia, a przed udzieleniem apostolskiego błogosławieństwa, papież Polak składał wiernym życzenia w kilkudziesięciu (pod koniec pontyfikatu nawet w 62) językach.

Wiele tych przemówień i homilii, słuchanych przez liczne rzesze wiernych, było wyznacznikiem stylu pontyfikatu Jana Pawła II. Bardzo dojmującym przykładem może być fragment ostatniego orędzia Urbi et Orbi, wygłoszonego 25 grudnia 2004 r.:

„Przy szopce, w której leżysz bezbronny,
niech ustanie wszelka przemoc,
która szerzy się, powodując nieopisane cierpienia;
niech wygasną liczne zarzewia napięć,
grożące wybuchem otwartych konfliktów;
niech pogłębi się pragnienie poszukiwania pokojowych rozwiązań,
w poszanowaniu uprawnionych dążeń ludzi i narodów.”

Od czasu pontyfikatu Pawła VI przyjął się dodatkowo zwyczaj obchodzenia w uroczystość Nowego Roku Światowego Dnia Pokoju i wygłaszania z tej okazji dorocznego papieskiego orędzia, co kontynuował również Jan Paweł II, odnosząc się w swoich przemówieniach do konkretnych wyzwań dla pokoju, takich jak brak wolności religijnej czy konieczność walki z nędzą.

Papież błogosławiący wiernym w trakcie Anioła Pańskiego w dniu 12 grudnia 1999 roku. Fot. Gabriel Bouys AFP/East News
Cytaty Jana Pawła II o Bożym Narodzeniu
O choince:
„Choinka mówi zatem, że życie jest «zawsze zielone», gdy staje się darem, nie tyle poprzez rzeczy, co przez dawanie samych siebie: w przyjaźni i w szczerej miłości, w niesieniu bratniej pomocy i przebaczaniu, we wspólnym spędzaniu czasu i we wzajemnym słuchaniu” (19 XII 2004 r., rozważanie przed modlitwą „Anioł Pański”).

O szopce:
„Mała czy duża, prosta czy wyszukana, szopka jest bliskim nam i jakże bardzo sugestywnym obrazem Bożego Narodzenia. Należy ona do naszej kultury i tradycji artystycznej, ale przede wszystkim jest znakiem wiary w Boga, który w Betlejem «zamieszkał wśród nas» (por. J 1, 14)” (12 XII 2004 r., rozważanie przed modlitwą „Anioł Pański”).

O opłatku:
„Opłatek to jest właśnie chleb pojednania... Bóg przychodzi do człowieka, Bóg nam ofiarowuje pojednanie z sobą.... I stąd rodzi się jak gdyby pierwsza odpowiedź człowieka. Jeżeli Bóg jedna się z nami, jeżeli Chrystus rodzi się w Betlejem, to ja, człowiek, muszę się pojednać z moim bratem” (1 I 1983 r., słowo do Polaków przybyłych na Spotkanie Młodych w Rzymie).

O pustym miejscu przy stole:
„Pięknym zwyczajem pozostawia się przy stole jedno miejsce wolne dla kogoś, kto może przyjść z drogi, dla nieznajomego. Te proste gesty znaczą bardzo wiele. Symbolizują one dobroć ludzkiego serca, które w drugim człowieku dostrzega — zwłaszcza w człowieku potrzebującym — obecność Chrystusa i wzywa, by wprowadzić brata i siostrę w klimat rodzinnego ciepła, zgodnie ze staropolskim: «Gość w dom — Bóg w dom»” (20 XII 1998 r., słowo podczas spotkania opłatkowego z Polakami).

O dzieciątku w żłóbku:
„Oto ikona Bożego Narodzenia: bezbronne niemowlę, które kobiece dłonie zawijają w ubogie pieluszki i składają w żłobie” (25 XII 2002 r., homilia podczas pasterki).

„Niemowlę leżące w ubogim żłóbku: oto Boży znak. Mijają wieki i tysiąclecia, ale znak pozostaje i przemawia również do nas, mężczyzn i kobiet trzeciego tysiąclecia. Jest to znak nadziei dla całej rodziny ludzkiej; znak pokoju dla tych, którzy cierpią z powodu wszelkiego rodzaju konfliktów; znak wolności dla biednych i uciśnionych; znak miłosierdzia dla tych, którzy zamknięci są w błędnym kole grzechu; znak miłości i pocieszenia dla każdego, kto czuje się samotny i opuszczony.
Jest to znak mały i delikatny, skromny i milczący, ale bogaty w moc Boga, który z miłości stał się człowiekiem” (25 XII 2002 r., homilia podczas pasterki).


Autor tekstu: Michał Sadowski
Centrum Myśli Jana Pawła II
Miejsce Wydarzenia
Wybierz miejsce...
Słowa kluczowe
Hasła ogólne:
Indeks osobowy:
Indeks geograficzny: