Rozważania podczas czuwania modlitewnego w ŚDM w 1989 r.

Informacje
Kolekcja: ŚDM 1989
Dostępne języki: PL
Opis archiwalny
Prawa autorskie
Notatki
Opis archiwalny
Identyfikacja:
Sygnatura obiektu: N/4/1989/669
Tytuł: Rozważania podczas czuwania modlitewnego w ŚDM w 1989 r.
Data: 1989-08-19
Miejsce: Santiago de Compostela
Kategoria: IV ŚDM 1989 - Santiago de Compostela, Hiszpania
Indeks osobowy:
Indeks geograficzny:
Rok:
Zgłoś uwagi
Treść dokumentu

Droga młodzieży, pozdrawiam was w imię Jezusa Chrystusa, który jest "Drogą, Prawdą i Życiem". (...)

Droga

To słowo najpełniej oddaje naturę dzisiejszego spotkania młodzieży z całego świata.

Wyruszyliście w waszą pielgrzymkę ze wszystkich krajów Europy, ze wszystkich kontynentów. Niektórzy tak jak dawni pielgrzymi przybyli ty pieszo, inni rowerami, statkiem, autobusem, samolotem (...) Przybyliście, by tutaj, w Santiago, odnaleźć korzenie naszej wiary i na progu trzeciego już tysiąclecia włączyć się wielkodusznym sercem w dzieło nowej ewangelizacji.

Przez wiek niezliczone rzesze pielgrzymów utorowały nam drogę do Santiago. Na początku tego pierwszego obrazu scenicznego widzieliśmy postacie pielgrzymów z charakterystycznymi, tradycyjnymi symbolami szlaku Jakubowego, którymi są kapelusz, laska, muszla i bukłak. Kiedy wrócicie do swoich domów, niech te symbole przypomną wam nasze nocne spotkanie, a przede wszystkim uświadomią jego znaczenie. I dla nas, i dla pielgrzymów, którzy kiedyś tu przybywali, całe wieki wcześniej, ta droga wyraża głębię nawrócenia: pragnienia powrotu do Boga. To droga oczyszczenia i pokuty, odnowy i pojednania. Jest więc ważne dla nas wszystkich, podobnie jak dla pielgrzymów, którzy tę drogę przemierzali przed nami, byśmy ją uwieńczyli spotkaniem z Chrystusem poprzez sakramenty pokuty i Eucharystii. Wiem, że wielu z was przyjęło je w ciągu ostatnich dni. Jak czytam w liście pasterskim biskupów diecezji, przez które wiedzie szlak Jakubowy, "inspiracją i najważniejszym celem `drogi do Santiago` jest oczyszczenie serca i powrót do Ojca Niebieskiego".

Rozważmy znaczenie słowa "droga", aby to przeżywane dzisiaj nawrócenie serc i spotkanie z Panem nadało sens naszemu życiu. Wiąże się ono z pojęciem poszukiwania. Ten aspekt został uwypuklony w inscenizacji, którą obejrzeliśmy. "Czego szukacie, pielgrzymi?" - pyta postać uosabiająca "skrzyżowanie dróg", które symbolizuje pytania człowieka o sens życia, o cel dążeń, o motywy postępowania.

Przedstawiono także, jakże ekspresyjnie, niektóre z tych celów, do których ludzie jakże często dążą w swoim życiu i działaniu: pieniądz, sukces, zadowolenie, dobrobyt. Ale młodzi pielgrzymi-aktorzy dobrze wiedzieli, że na dłuższą metę to wszystko nie zadowala człowieka, nie może zaspokoić pragnień jego serca.

"Czego szukacie, pielgrzymi?" To pytanie musimy sobie zadać wszyscy tu obecni. Zwłaszcza wy, drodzy młodzi, przed którymi całe życie. Wzywam was: zdecydujcie, jaki kierunek obierze wasza droga. O to samo pyta was Chrystus:

"Czego szukacie?" (J 1, 38). Szukacie Boga?

Duchowa tradycja chrześcijaństwa podkreśla nie tylko znaczenie naszego poszukiwania Boga. Pokazuje coś ważniejszego: to Bóg szuka nas. On sam wychodzi nam na spotkanie.

Wędrówka do Composteli oznacza, że chcemy znaleźć odpowiedź na nasze wątpliwości, na nasze pytania i poszukiwania, oraz że pragniemy wyjść naprzeciw Bogu, który nas szuka z miłością tak wielką, że z trudem możemy ją ogarnąć myślą.

Nasze spotkanie z Bogiem dokonuje się w Jezusie Chrystusie. To w Nim, który oddał za nas życie, to w Jego człowieczeństwie doświadczamy miłości, którą Bóg nas kocha. "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3, 16).

Dzisiaj Jezus wzywa każdego z nas, tak jak kiedyś wzywał świętego Jakuba i innych apostołów. Tu tutaj, w Santiago, każdy powinien usłyszeć to wezwanie i w nie uwierzyć: "Bóg mnie wzywa, Bóg mnie posyła". Od całych wieków Bóg o nas myślał i kochał nas jako istoty jedyne i niepowtarzalne. Wzywa nas, a Jego wezwanie ukonkretnia się w Jezusie Chrystusie, który mówi do nas słowa, które kierował kiedyś do apostołów: "Pójdź za Mną". On jest drogą, która prowadzi nas do Ojca!

Musimy jednak wiedzieć, że nam samym brakuje siły, wytrwałości i czystości serca, by całym życiem i całym sercem pójść za Bogiem. Prośmy dziś Maryję, która pierwsza poszła drogą swego Syna, o wstawiennictwo.

Jezus pragnie towarzyszyć nam tak, jak towarzyszył swoim uczniom w drodze do Emaus. Tu On wskazuje nam kierunek. On daje nam siłę. Po powrocie do domu, będziemy mogli powiedzieć - jak uczniowie z ewangelicznej opowieści - że serca pałały w nas, kiedy On rozmawiał z nami w drodze, i że rozpoznaliśmy Go po łamaniu chleba (por. Łk 24, 30. 35). Staniemy przed naszymi braćmi, zwłaszcza przed ludźmi młodymi jak wy, jako świadkowie. Tak! Świadkowie miłości Boga i Jego nadziei zbawienia.

Prawda

"Szukamy prawdy". Niechaj słowa ostatniej pieśni brzmią w naszych sercach: wyrażają bowiem najgłębszy sens drogi św. Jakuba: szukać prawdy i głosić ją. Gdzie jest prawda? "Cóż to jest prawda?" (J 18, 38). Już kiedyś, przed wami, ktoś zadał to pytanie Jezusowi.

Widzieliśmy w przedstawieniu trzy odpowiedzi. Pierwsza - to pragnienie natychmiastowego zaspokojenia zmysłów, nieustanna pogoń za przyjemnościami życia. Na tę odpowiedź pielgrzymi odrzekli: "Zaznaliśmy przyjemności, ale (...) nadal wędrujemy w pustce".

Także druga odpowiedź, którą dali zwolennicy przemocy, ogarnięci żądzą władzy i potrzebą panowania, nie zadowala pielgrzymów z drugiej sceny waszego przedstawienia. Ta odpowiedź wiedzie nie tylko do unicestwienia godności bliźniego - brata czy siostry - ale także do zniszczenia samego siebie. Doświadczenia naszego stulecia, a nawet naszych dni, pokazują jakże wyraźnie, co się dzieje, gdy człowiek stawia sobie za cel władzę i przewagę nad innymi.

Trzecia odpowiedź, udzielona przez narkomanów, to poszukiwanie wyzwolenia i realizacji własnej osoby poprzez ucieczkę od rzeczywistości, w świat ułudy i fantazji. To smutne doświadczenie, które dziś jest udziałem wielu ludzi, wśród nich także waszych rówieśników. Te drogi nie prowadzą do wolności, to szlak, który wiedzie do zniewolenia i autodestrukcji.

Jestem przekonany, że niepokoi was - tak samo jak prawie wszystkich młodych ludzi na całym świecie - niszczenie przez człowieka środowiska naturalnego, że leży wam na sercu kwestia ekologiczna. Oburza was rabunkowa gospodarka zasobami ziemi i postępujące zniszczenie naszego naturalnego otoczenia. I macie rację. Należy już dziś podjąć solidarne i odpowiedzialne przeciwdziałanie, zanim spustoszenie naszej planety stanie się nieodwracalne.

Możemy jednak, drodzy młodzi, mówić także o zatruciu idei i obyczajów, które może doprowadzić do unicestwienia człowieka. Tą trucizną jest grzech, z którego rodzi się kłamstwo.

Prawda i kłamstwo. Musimy wiedzieć, że nazbyt często kłamstwo jawi się jako prawda. Dlatego trzeba umieć odróżniać prawdę - Słowo, które przychodzi od Boga, od pokusy, która pochodzi od "ojca kłamstwa". Chcę tu mówić o grzechu, jakim jest negacja Boga, odrzucenie światła. Jak mówi Ewangelia św. Jana: "światłość prawdziwa" była na świecie - Słowo, przez które stał się świat, "lecz świat Go nie poznał" (por. J 1, 9-10).

"U korzenia ludzkiego grzechu leży więc kłamstwo jako radykalne odrzucenie prawdy, zawartej w Słowie Ojca, poprzez które wyraża się miłująca wszechmoc Stwórcy. Jest to wszechmoc i zarazem miłość «Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi«" (Dominum et Vivificantem, 33)

"Prawda zawarta w Słowie Ojca". To właśnie mówimy, gdy uznajemy Jezusa Chrystusa za prawdę. "Cóż to jest prawda?" - pytał Piłat. Jego tragedią było to, że miał daną bezpośrednio prawdę w osobie Jezusa Chrystusa i nie chciał jej uznać.

Droga młodzieży, ta tragedia nie może się powtórzyć w naszym życiu. Chrystus jest ośrodkiem wiary chrześcijańskiej: wiary, którą Kościół dziś głosi - jak czynił to zawsze - wszystkim ludziom: Bóg stał się człowiekiem . "Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas" (J 1, 14). Oczy wiary odnajdują w Jezusie Chrystusie to, czym może być człowiek i jakim chce widzieć go Bóg. Zarazem Jezus objawia nam miłość Ojca.

Jak napisałem w orędziu na dzisiejszy Międzynarodowy Dzień Młodzieży, prawda jest najgłębszą potrzebą ludzkiego ducha. Musicie pragnąć prawdy o Bogu, o człowieku, o życiu i o świecie.

Ale prawda to Jezus Chrystus. Miłujcie prawdę! Żyjcie w prawdzie! Nieście prawdę światu! Bądźcie świadkami prawdy! Jezus jest prawdą, która zbawia; jest pełnią prawdy, do której doprowadzi nas Duch Prawdy (por. J 16, 13).

Droga młodzieży: nie ustawajmy w poszukiwaniu prawdy o Chrystusie, o jego Kościele. Ale zachowajmy konsekwencję: kochajmy prawdę, żyjmy w prawdzie, głośmy prawdę. Chryste, ukaż nam prawdę! Bądź dla nas jedyną prawdą!

Życie

Wreszcie, droga młodzieży, Chrystus jest życiem! Wierzę i jestem głęboko przekonany, że każdy z was kocha życie, nie śmierć. Chcecie żyć pełnią życia, z nadzieją zrodzoną ze śmiałej wizji przyszłości.

To dobrze, że kieruje wami pragnienie życia, jego pełni. Właśnie dlatego jesteście młodzi. Na czym jednak polega życie? Jaki jest jego sens, jak najlepiej i najpełniej je realizować? Przed chwilą śpiewaliście z entuzjazmem: "Jesteśmy pielgrzymami życia, wędrujemy zjednoczeni, aby kochać". Czyż nie to właśnie jest fundamentem odpowiedzi, której szukacie?

Wiara chrześcijańska łączy miłość i życie, tworzy ścisłą między nimi więź. W Ewangelii według św. Jana czytamy: "Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3, 16). Miłość Boża prowadzi nas ku życiu, i ta miłość, i to życie stają się rzeczywistością w Jezusie Chrystusie. On jest wcieloną miłością Ojca; w Nim "ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi" (Tt 3, 4).

Chrystus, droga młodzieży, jest więc waszym jedynym rozmówcą, któremu możecie zaufać, któremu możecie stawiać pytania najistotniejsze, dotyczące wartości i sensu życia: nie tylko życia w zdrowiu i szczęściu, ale także życia pełnego cierpienia, naznaczonego upośledzeniem fizycznym lub trudną sytuacją rodzinną czy społeczną. Tak, Chrystus jest jedynym kompetentnym rozmówcą także wtedy, gdy stawiacie dramatyczne pytania, gdy słowa nie wystarczają, by wyrazić ból i cierpienie. Pytajcie Go i słuchajcie!

Sens życiu - odpowie Jezus - nadaje miłość. Tylko ten, kto umie kochać bezwarunkowo, aż do zapomnienia o sobie, by oddać się bratu, realizuje w pełni swoje życie i w najwyższym stopniu zaświadcza o wartości swego ziemskiego istnienia. Ewangelicznym paradoksem jest to, że tracąc życie, zyskuje się je (por. J 12, 25) - paradoksem, który wyjaśnia tajemnica Chrystusa umarłego i zmartwychwstałego dla nas.

Droga młodzieży, dojrzały wymiar ludzkiego i chrześcijańskiego powołania jawi się dopiero w perspektywie daru. Myślę tu przede wszystkim o powołaniu zakonnym, gdy mężczyzna lub kobieta, ślubując zachowanie rad ewangelicznych, przyjmują zasady królestwa Bożego, które na ziemi realizował sam Chrystus. Zobowiązują się oni do dawania szczególnego świadectwa o miłości Boga ponad wszystko, przypominają każdemu z nas o powszechnym powołaniu do zjednoczenia z Bogiem w wieczności.

Dziś bardziej niż kiedykolwiek świat potrzebuje takich świadków, gdyż zaabsorbowany sprawami ziemskimi, zapomina o sprawach niebieskich. Chcę wspomnieć tu w szczególny sposób o czterystu młodych zakonnicach z hiszpańskich zgromadzeń kontemplacyjnych, które poprosiły mnie o pozwolenie uczestniczenia w tym spotkaniu. Jestem pewien, że dzisiaj jednoczą się z nami przez modlitwę w ciszy swoich klasztorów. Siedem lat temu wiele z nich brało udział w moim spotkaniu z młodzieżą na stadionie Santiago Bernabeu w Madrycie. Później, odpowiadając wielkodusznie na wezwanie Chrystusa, poszły za Nim, poświęcając Mu w ofierze całe swoje życie. Dziś poświęcają się modlitwie za Kościół, a przede wszystkim za was, młodych, abyście równie wielkodusznie umieli odpowiedzieć na wezwanie Chrystusa.

Dziś pragnę z wielką radością ukazać wam, jako wzór naśladowania Chrystusa, chwalebną postać Sługi Bożego Rafaela Arnáiza Baróna, oblata zakonu trapistów, zmarłego w wieku 27 lat w opactwie San Isidoro de Duenas (Palencja). Słusznie powiedziano o nim, że żył i umarł "z sercem radosnym i z wielką miłością Boga". Podobnie jak wy był młody - przyjął wezwanie Boga i ruszył wskazaną przez Niego drogą.