Informacje
Opis archiwalny
Treść dokumentu
Kraków, 22 czerwca 1983
Przemówienie w czasie uroczystości nadania doktoratu honoris causa
Uniwersytetu Jagiellońskiego
Magnificencjo, Czcigodny Panie Rektorze,
Senacie Akademicki pierwszego w Polsce uniwersytetu,
Panie Ministrze,
Profesorowie, Pracownicy nauki, Studenci,
Szanowni i drodzy Państwo!
1. Nie mogę ukryć, że w progi Almae Matris Jagellonicae wkraczam dzisiaj ze
szczególnym wzruszeniem. Przez wiele lat jako krakowianin spotykałem się na co dzień
z tym kompleksem gmachów, które kryją w sobie Uniwersytet — a jednak
nie stracił on przez to nic na swojej wielkości. Nie spowszedniał. Pozostał wielki tą
swoją podstawową wielkością, jaką posiada w dziejach Ojczyzny oraz
w dziejach kultury polskiej, europejskiej i światowej. Takim go widział jego
wychowanek, ksiądz Piotr Skarga, gdy nazwał Akademię Krakowską „szczęśliwą
fundacją królów polskich i ozdobą tej Korony” (Żywoty świętych). Stykając
się z nim na co dzień w ciągu czterdziestu lat mojego tutaj pobytu, ani na
chwilę nie straciłem tej świadomości, że obcuję z wielkością. Jedną
z tych, które stanowią o miejscu mojej Ojczyzny w dziejach
ogólnoludzkiej kultury.
2. Pierwszy raz wszedłem w mury Collegium Maius jako dziesięcioletni uczeń
szkoły podstawowej, aby uczestniczyć w promocji doktorskiej mojego starszego brata,
absolwenta Wydziału Lekarskiego UJ. Do dzisiaj mam w oczach tę uroczystość
w auli uniwersyteckiej.
Upłynęło prawie trzydzieści pięć lat od chwili, kiedy mnie samemu dane było dostąpić analogicznej promocji na Wydziale Teologicznym. Promocja ta stanowiła zakończenie studiów poniekąd na dwóch uniwersytetach: Jagiellońskim oraz rzymskim uniwersytecie Angelicum, gdzie studiowałem w latach 1946-1948.
3. Wcześniejsze lata moich studiów krakowskich spotykają się z okresem drugiej
wojny światowej i okupacji hitlerowskiej. Zacząłem studiować jesienią 1938 roku
na ówczesnym Wydziale Filozoficznym jako słuchacz filologii polskiej. Noszę głęboko
zapisany w mojej pamięci ten jeden rok przedwojennych studiów: całe środowisko
uniwersyteckie, nazwiska wielkich profesorów, których miałem szczęście być uczniem,
twarze kolegów i koleżanek, z którymi w większości rozdzieliły mnie
wydarzenia lat 1939-45. Z tym większą radością widzę niektórych z nich
dziś tutaj obecnych. Pragnę na ich ręce złożyć podziękowanie za wszystko, co
zawdzięczam polonistyce Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do dzisiaj zbieram owoce tych
przecież bardzo krótkich, fragmentarycznych studiów.
4. W okresie podziemia okupacyjnego rozpocząłem — jako pracownik fizyczny fabryki
w Borku Fałęckim — studia na konspiracyjnym Wydziale Teologicznym UJ.
Rozpocząłem je w jesieni 1942 roku. Wśród straszliwych doświadczeń wojennych
odkryłem w sobie stopniowo powołanie do kapłaństwa — i wszedłem na nową
drogę. Studia na Wydziale Teologicznym od jesieni 1942 roku oznaczają początek tej
drogi. Prowadziła ona naprzód poprzez etap konspiracyjny, aby z kolei, od stycznia
1945 roku, przejść w jawne studia na tymże Wydziale.
Jest to drugi rozdział moich studenckich doświadczeń, bardzo różny od przedwojennego, w jakiś sposób w stosunku do tamtego komplementarny. Jako alumn krakowskiego seminarium duchownego mogłem w tych pierwszych latach powojennych uczestniczyć w życiu społeczności akademickiej Uniwersytetu, byłem nawet przez pewien czas wiceprezesem Bratniej Pomocy Studentów UJ, czyli, jak to się powinno mówić: „Bratniaka”.
5. Po zakończeniu studiów i doktoracie na Wydziale Teologii pozostawałem
w dalszym ciągu w kontakcie z uczelnią. W listopadzie 1953 roku dane
mi było jeszcze habilitować się w zakresie teologii moralnej. Była to ostatnia
habilitacja na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego przed wyłączeniem
tegoż Wydziału — po blisko sześciu wiekach — z organizmu Uniwersytetu: tej
najstarszej w Polsce Alma Mater. Mojej Alma Mater!
6. Kiedy dziś, za łaskawym zaproszeniem rektoratu, wracam w jej progi, czuję
— tak jak zawsze czułem przedtem — tę historyczną wielkość Uniwersytetu
Jagiellońskiego, z którym Opatrzność pozwoliła mi związać, choć
w sposób dość fragmentaryczny, młode lata mojego życia. Przez pryzmat tego
niezapomnianego i niczym nie zastąpionego doświadczenia ogarniam z górą
sześć wieków trwania Uniwersytetu w pośrodku dziejów mojej Ojczyzny. „Prawdzie
i Rzeczypospolitej — pisze ks. Konstanty Michalski — służył uniwersytet przez
całe wieki, razem z nią dzielił dolę i niedolę, szczęścia
i nieszczęścia, tak iż cała Rzeczpospolita mogła za Jagiełłą odezwać się do
polskiej wszechnicy: Filia mea, córko moja, kość z mojej kości i krew
z mojej krwi” (Dokąd idziemy?).
Sięgam do roku 1364, do kazimierzowskich początków, sięgam do roku 1397: do tego drugiego początku związanego z imionami założycieli dynastii jagiellońskiej, którzy byli równocześnie refundatorami Uczelni Jagiellońskiej.
7. Ileż imion wielkich w dziejach narodu, nauki i kultury! Żeby wspomnieć
tylko Wojciecha z Brudzewa, Mikołaja Kopernika, Macieja Miechowitę, Stanisława ze
Skalbmierza, Pawła Włodkowica, Jakuba z Paradyża, świętego Jana z Kęt,
Zbigniewa Oleśnickiego, Stanisława Hozjusza, Mikołaja Reja, Jana Kochanowskiego,
Andrzeja Frycza Modrzewskiego, Marcina Kromera...
To tylko niektóre imiona z pierwszego okresu Akademii Jagiellońskiej, który zresztą był okresem jej szczególnej świetności.
8. Potem mijają stulecia. Epoki dziejów Polski, dziejów Europy i świata. Epoki
dziejów nauki i kultury. Poprzez wszystkie te stulecia Uczelnia Jagiellońska trwa
w samym sercu nauki i kultury polskiej.
Nie sposób wymienić tu wszystkich, którzy na to zasługują. Pozwólcie, że wspomnę przynajmniej o Janie Śniadeckim, Hugonie Kołłątaju, Zygmuncie Wróblewskim, Karolu Olszewskim, Marianie Smoluchowskim.
9. I oto przybliżamy się do naszych czasów. Do tych wielkich nazwisk,
z którymi dane mi było już osobiście się zetknąć w czasie moich studiów.
Żeby wymienić tylko profesorów: Pigonia, Kołaczkowskiego, Nitscha, Klemensiewicza,
Kamykowskiego (żyje jeszcze profesor Urbańczyk, który na pierwszym roku polonistyki
jako asystent prowadził nasze ćwiczenia z fonetyki opisowej. Natomiast nie żyje
już profesor Wyka, również w tym czasie asystent literatury, i jeżeli się
nie mylę, również profesor Spytkowski, młodszy asystent).
Z kolei na Wydziale Teologicznym — pamiętam o żyjących księżach profesorach i tych, którzy odeszli. Niech mi wybaczą, że ich tu nie wymieniam.
10. Wielka genealogia nauczycieli. I genealogia uczniów tej „matki szkół
polskich”, jak nazwał ją Jan Sobieski, gdy po zwycięstwie wiedeńskim składał
zdobyczne buńczuki u grobu świętego Jana Kantego, „pomny fortunnego wiedzy
pokarmu w uniwersytecie krakowskim” (to słowa z napisu na tablicy Sobieskiego
w domu św. Jana). Uniwersytet jest jakby wielką rodziną. Wszyscy zjednoczeni
wzajemnie umiłowaniem prawdy — tej prawdy, która jest fundamentem rozwoju człowieka
w jego własnym człowieczeństwie. Jest ona także fundamentem rozwoju
społeczeństwa w jego najgłębszej tożsamości.
Podczas odwiedzin w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Oświaty, Nauki i Kultury, UNESCO, 2 czerwca 1980 r., wypowiedziałem następujące słowa: „Jestem synem narodu, który przetrzymał najstraszliwsze doświadczenia dziejów, który wielokrotnie sąsiedzi skazywali na śmierć — a on pozostał przy życiu i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował pośród rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako naród — nie w oparciu o jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, ale tylko w oparciu o własną kulturę, która okazała się w tym wypadku potęgą większą od tamtych potęg... Istnieje podstawowa suwerenność społeczeństwa, która wyraża się w kulturze narodu” (n. 14).
Jaki jest udział Uniwersytetu Jagiellońskiego w tworzeniu i upowszechnianiu tej kultury, która tworzy suwerenność duchową narodu — wszyscy wiemy.
Dzisiaj, w tych niezwykłych zaprawdę okolicznościach — ja, Jan Paweł II, biskup Rzymu — staję wobec tych portretów, wobec tej wielkiej akademickiej genealogii mojej jagiellońskiej Alma Mater i, jak przystało wobec matki — powiedziałem to już na lotnisku w Warszawie, powtórzę jeszcze dzisiaj — całuję ręce, aby tym gestem dać świadectwo, jak wielki dług zaciągnąłem. Ja sam — wraz z całym moim narodem.
11. Jeżeli pragniecie, Magnificencjo, czcigodny Senacie, abym przyjął doktorat honoris
causa, to czynię to w duchu posłuszeństwa wobec Alma Mater — chociaż reguły
mojego urzędu tego nie przewidują; ale ponad wszystkie reguły urzędu zawsze pozostaje
posłuszeństwo rodzicom.
12. Na portalu jednej z sal starego Uniwersytetu — właśnie tej sali, jeżeli
się nie mylę, auli Collegium Maius — czytamy taki napis (Pan Rektor go
zacytował): Plus ratio, quam vis [Bardziej rozum niż siła — red.].
Życzę ci, Uniwersytecie Jagielloński, abyś w siódmym stuleciu twojego istnienia pozostawał zawsze wierny tej akademickiej dewizie. Niech twoja obecność w życiu Polski współczesnej służy zwycięstwu tego, co jest godne człowieka jako istoty rozumnej i wolnej. Niech chroni od przewagi samych tylko sił materialnych. Życzę, abyś mógł, Uniwersytecie Jagielloński — wielki protagonisto wszystkich uczelni akademickich w Ojczyźnie — przyczyniać się zawsze do ugruntowania całego życia polskiego na fundamentach mądrości, wiedzy i prawości.
Proszę, ażeby Bóg błogosławił dalszym pokoleniom twoich profesorów i studentów.
Jeszcze raz dziękuję za doktorat honoris causa.
Opuszczając gmach Uniwersytetu Jagiellońskiego, Ojciec Święty skierował słowa
pozdrowienia do zebranych na dziedzińcu:
Otóż, proszę Państwa, dzisiaj rano mi powiedziano tak:
„Pójdziemy na Uniwersytet na godzinę ósmą”. Na co natychmiast odpowiedziałem: „Absolutnie nie, ósma piętnaście”. I tak się też stało. I dobrze się stało, bo w ten sposób ta wielka godność, którą dzisiaj otrzymałem z rąk Senatu Almae Matris nie trafiła w próżnię, tylko w podmiot po studencku i po uniwersytecku wrażliwy. Wiadomo bowiem, że ten kwadrans akademicki należy do struktury akademickiej wrażliwości.
Chcę tutaj, w tym historycznym miejscu, raz jeszcze oddać hołd całej przeszłości, tak jak to już uczyniłem w przemówieniu poprzednio wygłoszonym.
Chcę jeszcze raz podziękować Uniwersytetowi Jagiellońskiemu za to, że był moją Alma Mater. Dzisiaj czynię to ze szczególną czcią i ze szczególną wdzięcznością.
Chcę też jeszcze raz powtórzyć te życzenia, jakie mojej — podkreślam to — mojej Alma Mater dzisiaj złożyłem. Pragnę być zawsze głęboko zjednoczony i solidarny z tym wszystkim, czym żyje ta wspólnota, dla dobra kultury polskiej, dla dobra narodu i ludzkości.
Dziękuję Państwu za to, że zechcieli również na dziedzińcu uczestniczyć w dzisiejszym akcie.


















