Informacje
Opis archiwalny
Treść dokumentu
Moi Drodzy!
Zanim stąd odjadę, a czas bardzo mnie już nagli, pragnę jeszcze wypowiedzieć moje osobiste pożegnanie dla Pani Jasnogórskiej.
1. Jest taki zwyczaj — piękny zwyczaj — że pielgrzymi, których gościłaś
u siebie na Jasnej Górze, przed odejściem stąd, składają Ci pożegnalną
wizytę. Pamiętam tyle tych pożegnalnych wizyt, tych szczególnych u Ciebie, Matko
Jasnogórska, audiencji, które składałem Ci jeszcze jako student gimnazjalny,
przybywając z moim ojcem lub z pielgrzymką całej rodzimej parafii
wadowickiej. Pamiętam audiencję, jakiej udzieliłaś mi wraz z innymi moimi
kolegami, gdy przybyliśmy tutaj potajemnie, jako przedstawiciele młodzieży akademickiej
z Krakowa w czasie okupacji, aby podtrzymać ciągłość pielgrzymek
akademickich na Jasną Górę, które rozpoczęły się w pamiętnym roku 1936.
Pamiętam tyle innych pożegnań z Tobą, tyle innych chwil rozstania, gdy
przybywałem tutaj jako duszpasterz z młodzieżą. Potem jako biskup, prowadzący
pielgrzymki kapłanów z archidiecezji krakowskiej.
2. Dzisiaj przyszedłem do Ciebie, Pani Jasnogórska, wraz z czcigodnym Prymasem
Polski, metropolitą krakowskim, biskupem częstochowskim, biskupem katowickim oraz całym
Episkopatem mojej Ojczyzny, aby raz jeszcze się pożegnać i prosić
o błogosławieństwo na drogę. Przychodzę zaś po tych dniach, które wspólnie
z nimi — oraz z tylu innymi pielgrzymami — tu spędziłem jako pierwszy
sługa Twojego Syna i następca św. Piotra na rzymskiej stolicy. Zaprawdę,
niewypowiedziana jest wymowa tej pielgrzymki. Nie odważę się nawet szukać słów, aby
wyrazić to, czym ona dla mnie — i dla nas wszystkich — była i być nie
przestanie. Daruj więc, Matko Kościoła i Królowo Polski, że podziękujemy Ci wszyscy
więcej niż mową, milczeniem naszych serc. Że tym milczeniem wyśpiewamy naszą
pożegnalną prefację.
3. Pragnę tylko jeszcze w Twojej obecności podziękować moim umiłowanym
braciom w biskupstwie: Księdzu Prymasowi, arcybiskupom i biskupom Kościoła
w Polsce, spośród których zostałem wezwany, a z którymi od początku
tak wiele mnie łączyło i łączyć nie przestaje. Oto ci, którzy stając się —
wedle słów św. Piotra — „wzorem owczarni” (forma gregis) (por. 1 P 5, 3),
z całej swojej duszy służą Kościołowi i Ojczyźnie, nie szczędząc sił.
Wszystkim wam, czcigodni bracia, pragnę podziękować — w szczególny sposób
tobie, najdostojniejszy i umiłowany Prymasie Polski, powtarzając raz jeszcze —
choćby nawet bez słów — to, co już raz powiedziałem w Rzymie w dniu 22
i 23 października ubiegłego roku. Dzisiaj to samo powtarzam — myślą
i sercem — tu, wobec Pani Jasnogórskiej.
Serdeczne Bóg zapłać gościom, kardynałom z zagranicy oraz wszystkim, którzy wraz ze mną tu pielgrzymowali w ciągu tych dni — a zwłaszcza stróżom sanktuarium: ojcom paulinom z ich przełożonym generalnym i kustoszem Jasnej Góry na czele.
4. Jasnogórska Matko Kościoła! Raz jeszcze oddaję Ci siebie
w „macierzyńską niewolę miłości” wedle słów mego zawołania: Totus Tuus!
Oddaję Ci cały Kościół — wszędzie, aż do najdalszych krańców ziemi! Oddaję Ci
ludzkość i wszystkich ludzi — moich braci. Wszystkie ludy i narody. Oddaję
Ci Europę i wszystkie kontynenty. Oddaję Ci Rzym i Polskę, zjednoczone
poprzez Twego sługę nowym węzłem miłości.
Matko, przyjmij!
Matko, nie opuszczaj!
Matko, prowadź!
5. Moi drodzy, przyjmijcie na pożegnanie to błogosławieństwo; zaraz po nim
niezwłocznie muszę zejść do samochodu, podwiozą mnie na pobliskie lądowisko
helikoptera i stamtąd jeszcze raz popatrzę na to oblężenie Jasnej Góry, które
tutaj trwa od trzech dni i nie wiem, jak się zakończy. Przyjmijcie to
błogosławieństwo. Udaję się do Krakowa, muszę tam dolecieć jeszcze za widoku,
żebyśmy gdzie nie zbłądzili, rozpocząć ostatni etap moich odwiedzin w Polsce:
Kraków i wszystko, co się łączy z programem tego krakowskiego nawiedzenia.
A może się jeszcze spotkamy w tym Krakowie? Myślę, że te wielkie Błonia,
na których mamy w niedzielę celebrować uroczystość św. Stanisława, pomieszczą
nie mniej ludzi, jak błonie jasnogórskie. Zresztą, nie chcę robić jeszcze jednego
więcej nieporządku — niech decydują organizatorzy. Ja tylko mówię, że rozstając
się z wami, sercem, sercem wszędzie zapraszam: i do Krakowa, i do Rzymu,
i gdziekolwiek się zdarzy...
Więc teraz jeszcze tylko błogosławieństwo stąd, a potem już z helikoptera...