Informacje
Opis archiwalny
Treść dokumentu
Panie Przewodniczący! Panowie!
Dziękuję wam za odwiedziny i jestem rad, że przywiązujecie wagę do tego spotkania z Papieżem.
Żmudne budowanie coraz większej jedności w tej części Europy, jaką reprezentujecie, wkracza w roku bieżącym w nową, ważną fazę: wybory, które przygotowujecie w każdym z waszych krajów, mają na celu wyznaczenie do Parlamentu Europejskiego delegatów, wybranych bezpośrednio przez ogół obywateli. Sprawa ta stanowi dziedzinę, do której papież się nie miesza, chyba tylko z racji swej misji religijnej i moralnej, aby, między innymi, zachęcić obywateli do dobrego spełnienia ich wyborczego obowiązku; w tej kwestii chętnie dołączam się do zachęty innych europejskich biskupów. Moja pasterska troska dotyczy potrzeb ludzkich i duchowych setek milionów ludzi należących do tej politycznej struktury.
Każdy parlamentarzysta europejski na pewno pragnie skierować Europę ku temu dobru, które uznaje dla niej za najbardziej korzystne, ku postępowi, ku pomyślności narodów. Czerpie w tym względzie ze swojego doświadczenia, ze swoich przekonań oraz poglądów swej partii politycznej. Jeśli ja miałbym wyrazić jakieś życzenie, to byłoby ono takie, aby każdy, przekraczając swoją stronniczość czy też chęć rezygnacji, którą może być kuszony, postawił sobie w sposób świadomy i wolny takie istotne pytania: w jaki sposób można by dojść do szeroko pojętego braterstwa, bez utraty wartościowych własnych tradycji danego kraju czy regionu? W jaki sposób można tak rozbudowywać struktury koordynujące, bez zmniejszania odpowiedzialności własnej struktur podstawowych lub pośrednich? W jaki sposób można by pozwolić jednostkom, rodzinom, wspólnotom miejscowym, narodowościom realizować ich prawa i obowiązki w obrębie Wspólnoty Europejskiej, ukierunkowanej ku reszcie świata, w szczególności ku reszcie Europy oraz ku krajom biednym, mając na względzie szeroko pojmowane dobro wspólne w celu osiągnięcia większej harmonii? Im jakiś organizm jest większy i bardziej złożony, tym więcej trzeba dokładać czujności, jeśli się chce ustalić jakąś wspólną linię działania. Trzeba też mieć na uwadze rzeczywiste potrzeby partnerów, aby móc uniknąć niebezpieczeństwa tworzenia struktury teoretycznej, która by nie odpowiadała tym potrzebom i pozwoliła na kierowanie się interesami poszczególnych grup. Testem sprawdzającym jest uszanowanie podstawowych praw osoby ludzkiej.
Aby to należycie zrozumieć, trzeba zastanowić się nad sensem instytucji. Takie instytucje, jak Europa zdążająca do jedności, jak i inne organizmy narodowe czy międzynarodowe, powinny zawsze służyć człowiekowi, a nie vice versa. Instytucje wspólnotowe są zawsze narzędziami, chociaż czasem ważnymi narzędziami; narzędzia te jednak nie wykonują pracy wartościowej, jeśli nie postawią człowieka, rozumianego całościowo, w centrum swoich zadań. Instytucje same z siebie nigdy nie zbudują Europy – zbudują ją tylko ludzie.
Szukając, w jaki sposób można by to robić, jak można by przyśpieszyć postęp ludzi ku jedności, przy równoczesnym zapewnieniu ich rozwoju, trzeba zawsze się pytać – jak to niedawno napisałem w encyklice – „Czy ów postęp, którego autorem i sprawcą jest człowiek, czyni życie ludzkie na ziemi pod każdym względem «bardziej ludzkim» (...) Czy człowiek jako człowiek w kontekście tego postępu staje się lepszy, duchowo dojrzalszy, bardziej świadomy godności swego człowieczeństwa, bardziej odpowiedzialny, bardziej otwarty dla drugich, zwłaszcza dla potrzebujących, dla słabszych, bardziej gotowy świadczyć i nieść pomoc wszystkim?”.1
Trzeba więc przede wszystkim mieć na względzie moralną odpowiedzialność, jaką każda istota ludzka powinna świadomie podjąć wobec tych zadań, które do niej należą jako obywatela swej ojczyzny oraz regionu o historycznym znaczeniu. Wtedy dopiero można mówić o chrześcijańskiej historii europejskiej czy ogólnoświatowej.
Człowiek mający mocne poczucie moralnej odpowiedzialności będzie mógł łatwiej wchodzić we wspólnotę z innymi, ponieważ los ludzkości nie rozstrzyga się nigdy przez działalność izolowanych jednostek, ale w solidarności, we współdziałaniu, we wspólnocie z innymi, przez innych i dla innych.
Mówiłem o wzmacnianiu odpowiedzialności moralnej ludzi. Ale tutaj ludzie, którzy się do siebie zbliżają, należą już do narodów mających swoją historię, swoje tradycje i swoje prawa, a w szczególności prawo do swej suwerennej tożsamości. Są to narody wezwane do ścisłego zjednoczenia się ze sobą. Ich zrzeszanie się nie powinno zmierzać do niwelacji. Przeciwnie, powinno się przyczyniać do uwydatnienia praw i obowiązków każdego narodu, wraz z poszanowaniem jego suwerenności; w ten sposób będzie można zrealizować jeszcze pełniejszą harmonię, uzdalniając narody do jednoczenia się, przy zachowaniu wszystkich ich wartości, a zwłaszcza wartości moralnych i duchowych.
Zresztą, partnerzy tak zjednoczeni nie zapomną, że oni sami nie stanowią całej Europy. Zachowają świadomość swej wspólnej odpowiedzialności za przyszłość całego kontynentu; tego kontynentu, który ponad historycznymi podziałami, ponad swymi napięciami i konfliktami, posiada głęboką solidarność, do której wielki wkład wniosła wiara chrześcijańska. Cała więc Europa powinna odnieść korzyść z tych kroków, jakie się obecnie stawia, a także i inne kontynenty, ku którym się Europa otwiera wraz z całą swą specyficzną oryginalnością.
Jest to wielka i trudna posługa, jaka została powierzona Parlamentowi Europejskiemu. Proszę Boga, aby was oświecał i wspomagał, aby dawał wam odwagę – niezależnie od kosztów – do szukania sprawiedliwości i prawdy wraz z poszanowaniem osoby ludzkiej i jej warunków życia oraz życia narodów.


















