List do biskupów Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej

Informacje
Kolekcja: Listy z 1993 r.
Dostępne języki: PL, EN
Opis archiwalny
Prawa autorskie
Notatki
Opis archiwalny
PL
Identyfikacja:
Sygnatura obiektu: N/6/1993/1521
Tytuł: List do biskupów Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej
Data: 1993-06-11
Miejsce: Watykan
Kategoria: Listy
Treść dokumentu

Czcigodni i Drodzy Bracia Biskupi Stanów Zjednoczonych.

„Biada światu z powodu skandali!” (Mt 18, 7).

W ciągu ostatnich miesięcy uświadomiłem sobie, jak bardzo wy, pasterze Kościoła w Stanach Zjednoczonych, wraz ze wszystkimi wiernymi, cierpicie z powodu pewnych przypadków skandalu, których dopuścili się członkowie duchowieństwa. Podczas wizyt ad limina wiele razy rozmowa zwracała się ku temu problemowi, jak grzechy duchownych wstrząsnęły wrażliwością moralną wielu i stały się okazją do grzechu dla innych. Ewangeliczne słowo biada ma szczególne znaczenie, zwłaszcza gdy Chrystus stosuje je do przypadków zgorszenia, a przede wszystkim do zgorszenia maluczkich (por. tamże 18, 6). Jakże surowe są słowa Chrystusa, gdy mówi o takim zgorszeniu, jak wielkie musi być to zło, skoro dla tego, kto daje zgorszenie, byłoby lepiej, gdyby zawieszono mu u szyi wielki kamień młyński i utopiono w głębi morza (por. tamże).

Ogromna większość biskupów i księży to oddani wyznawcy Chrystusa, gorliwi pracownicy Jego winnicy i ludzie głęboko wrażliwi na potrzeby swoich braci i sióstr. Dlatego też, podobnie jak Wy, odczuwam głęboki ból, gdy wydaje się, że słowa Chrystusa można odnieść do niektórych sług ołtarza. Skoro Chrystus nazywa ich swoimi „przyjaciółmi” (J 15, 15), to ich grzech  grzech wydawania zgorszenia niewinnym - musi rzeczywiście boleć Jego serce. Dlatego w pełni podzielam Wasz smutek i Waszą troskę, zwłaszcza troskę o ofiary tak poważnie zranione przez te występki.

Każdy grzesznik, który idzie drogą pokuty, nawrócenia i przebaczenia, może wzywać miłosierdzia Bożego, a Wy w szczególności musicie zachęcać i pomagać tym, którzy błądzą, aby się pojednali i znaleźli spokój sumienia. Pozostaje jeszcze kwestia ludzkich środków reagowania na to zło. W pełni uzasadnione są kary kanoniczne, które są przewidziane za pewne przewinienia i które dają społeczny wyraz dezaprobaty dla zła. Pomagają one w utrzymaniu wyraźnego rozróżnienia między dobrem a złem, przyczyniają się do moralnego postępowania, a także do kształtowania właściwej świadomości wagi zła. Jak wam wiadomo, powołano właśnie wspólną komisję ekspertów Stolicy Apostolskiej i Konferencji Episkopatu, która ma zbadać, w jaki sposób uniwersalne normy kanoniczne można najlepiej zastosować do szczególnej sytuacji Stanów Zjednoczonych.

Zwracam też uwagę na inny aspekt tego zagadnienia. Uznając prawo do należnej wolności informacji, nie można zgodzić się na traktowanie zła moralnego jako okazji do sensacji. Opinia publiczna często karmi się sensacją, a szczególną rolę odgrywają w niej środki masowego przekazu. W rzeczywistości poszukiwanie sensacji prowadzi do utraty czegoś, co jest niezbędne dla moralności społeczeństwa. Szkodzi się podstawowemu prawu jednostki do tego, by nie być łatwo narażonym na śmieszność opinii publicznej; co więcej, tworzy się zniekształcony obraz życia ludzkiego. Ponadto, czyniąc z przewinienia moralnego przedmiot sensacji, bez odniesienia do godności ludzkiego sumienia, działa się w kierunku, który jest w istocie przeciwny dążeniu do dobra moralnego. Istnieją już wystarczające dowody na to, że powszechność przemocy i niestosowności w środkach masowego przekazu stała się źródłem skandalu. Zło rzeczywiście może być sensacyjne, ale sensacyjność wokół niego jest zawsze niebezpieczna dla moralności.

Dlatego słowa Chrystusa o skandalu odnoszą się także do tych wszystkich osób i instytucji, często anonimowych, które poprzez sensację na różne sposoby otwierają drogę do zła w sumieniach i zachowaniach ogromnych grup społecznych, zwłaszcza wśród młodzieży, która jest szczególnie narażona na niebezpieczeństwo. „Biada światu z powodu skandali!”. Biada społeczeństwom, w których skandal staje się codziennym wydarzeniem.

Tak więc, Czcigodni Bracia, stoicie przed dwoma poziomami poważnej odpowiedzialności: w stosunku do duchownych, przez których przychodzi skandal, i ich niewinnych ofiar, ale także w stosunku do całego społeczeństwa systematycznie zagrożonego skandalem i odpowiedzialnego za niego. Potrzebny jest wielki wysiłek, aby powstrzymać trywializację wielkich spraw Boga i człowieka.

Proszę Was, abyście zastanowili się wraz z kapłanami, którzy są Waszymi współpracownikami i ze świeckimi i odpowiedzieli wszystkimi środkami, jakie macie do dyspozycji. Wśród tych środków pierwszą i najważniejszą jest modlitwa: żarliwa, pokorna, ufna. Cała ta smutna kwestia musi zostać umieszczona w kontekście, który nie jest wyłącznie ludzki; musi zostać uwolniona od myślenia o pospolitości. Modlitwa uświadamia nam, że wszystko  nawet zło  znajduje swój główny i ostateczny punkt odniesienia w Bogu. W Nim każdy grzesznik może zostać wskrzeszony. W ten sposób grzech nie stanie się niefortunnym powodem sensacji, lecz raczej okazją do wewnętrznego wezwania, zgodnie ze słowami Chrystusa: „Nawracajcie się” (Mt 4, 17). „Pan jest blisko” (Flp 4, 5).

Tak, drodzy Bracia, Ameryka potrzebuje wiele modlitwy  aby nie stracić swojej duszy. Jesteśmy jednością w tej modlitwie, pamiętając o słowach Odkupiciela: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie” (Mk 14, 38). Do takiej postawy wzywa nas Chrystus Dobry Pasterz, gdy mówi: „Odwagi, Ja zwyciężyłem świat” (J 16, 33). Zjednoczony z Wami w mocnej ufności, że nasz Zbawiciel jest zawsze wierny w trosce o swój Lud i że nie zabraknie Wam sił do wypełnienia Waszej pasterskiej posługi, polecam duchowieństwo, zakonników i wiernych świeckich Waszych diecezji miłującemu wstawiennictwu Jego Niepokalanej Matki Maryi. Z braterską miłością w Jezusie Chrystusie udzielam Wam mojego Apostolskiego Błogosławieństwa.

Z Watykanu, 11 czerwca 1993 r.