108. Katecheza „«Człowiek pożądliwości» jest równocześnie «człowiekiem wezwania»”

Informacje
Kolekcja: Teologia ciała
Dostępne języki: PL
Opis archiwalny
Notatki
Opis archiwalny
Identyfikacja:
Sygnatura obiektu: N/8/2/1764
Tytuł: 108. Katecheza „«Człowiek pożądliwości» jest równocześnie «człowiekiem wezwania»”
Data: 1983-02-09
Miejsce: Watykan
Kategoria: Teologia ciała
Treść dokumentu

1. Powiedzieliśmy uprzednio, że w kontekście niniejszych rozważań o strukturze sakramentalnego znaku małżeństwa musimy mieć przed oczyma nie tylko to, co Chrystus powiedział na temat jedności i nierozerwalności małżeństwa, odwołując się do „początku”, ale także (i to w poważnej mierze) to, co znalazło wyraz w Kazaniu na Górze, w odwołaniu się do „serca ludzkiego”. 


Chrystus, nawiązując do przykazania „Nie cudzołóż”, mówi o „cudzołożeniu w sercu”: kto patrzy na kobietę, aby jej pożądał, już ją scudzołożył w sercu swoim” (Mt 5, 28, w dawnym przekładzie). 


Tak więc twierdząc, że znak sakramentalny małżeństwa – znak małżeńskiego przymierza mężczyzny i kobiety – kształtuje się w oparciu o odczytaną (i stale odczytywaną) w prawdzie „mowę ciała”, zdajemy sobie sprawę z tego, że odczytującym, a następnie wypowiadającym tę „mowę” według wymagań właściwych małżeństwu jako umowie i sakramentowi jest z naturalnego i moralnego punktu widzenia człowiek pożądliwości: mężczyzna i kobieta jako „człowiek pożądliwości”. Z pewnością człowieka pożądliwości mają przed oczyma Prorocy Starego Testamentu, kiedy, posługując się analogią, karcą „cudzołóstwo Izraela i Judy”. Analiza słów Chrystusa z Kazania na Górze każe nam głębiej zrozumieć samo „cudzołóstwo”. Równocześnie analiza tychże słów prowadzi nas do przekonania, że „serce” ludzkie nie jest przez Chrystusa z racji pożądliwości (pożądliwości ciała) przede wszystkim „oskarżone i potępione”, ale jest ono nade wszystko „wezwane”. Tu zachodzi zdecydowana rozbieżność pomiędzy antropologią (antropologiczną hermeneutyką) Ewangelii a niektórymi wpływowymi przedstawicielami współczesnej hermeneutyki człowieka (tzw. mistrzami podejrzeń).

2. Przechodząc na teren naszej obecnej analizy, możemy stwierdzić, iż jakkolwiek człowiek, który w znaku sakramentalnym małżeństwa: w przysiędze małżeńskiej oraz jej realizacji przez całe życie – jest zasadniczo „człowiekiem pożądliwości”, jest jednak równocześnie „człowiekiem wezwania”. Jest „wezwany” tajemnicą odkupienia ciała – Bożą tajemnicą, która równocześnie jest – w Chrystusie i przez Chrystusa w każdym człowieku – ludzką rzeczywistością. Jest ona również określonym etosem – a etos ten, który z istoty swojej jest „ludzki”, nazwaliśmy już uprzednio etosem odkupienia.

3. W świetle Chrystusowych słów z Kazania na Górze, w świetle całej Ewangelii i Nowego Przymierza, troista pożądliwość (a w szczególności pożądliwość ciała) nie niszczy możliwości odczytania w prawdzie „mowy ciała” – i możliwości odczytywania jej stale na nowo, owszem, coraz dojrzalej i pełniej – przez co znak sakramentalny konstytuuje się zarówno w swoim pierwszym momencie liturgicznym, jak też w wymiarze całego życia. W tymże samym świetle należy stwierdzić, że o ile pożądliwość sama z siebie rodzi wielorakie „błędy” w odczytywaniu „mowy ciała”, a w parze z tym rodzi również „grzech”, czyli zło moralne przeciwne cnocie czystości (zarówno zresztą małżeńskiej, jak też i pozamałżeńskiej) – to równocześnie na gruncie etosu odkupienia zawsze pozostaje możliwość powrotu: nawrócenia od grzechu do czystości jako życia „według Ducha” (por. Ga 5, 16).

4. Tak więc w ewangelicznej i chrześcijańskiej optyce zagadnienia człowiek „historyczny” (po grzechu pierworodnym) zdolny jest – jako mężczyzna i kobieta – w oparciu o odczytaną w prawdzie „mowę ciała” ustanowić sakramentalny znak miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej – i to znak trwały: „Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Znaczy to w dalszym ciągu, że człowiek jest w sposób rzeczywisty autorem znaczeń, poprzez które, odczytawszy w prawdzie „mowę ciała”, zdolny jest również w prawdzie kształtować tę mowę w małżeńskiej i rodzicielskiej wspólnocie osób. Zdolny jest do tego również jako „człowiek pożądliwości” – będąc równocześnie „wezwanym” rzeczywistością Chrystusowego odkupienia (simul lapsus et redemptus).

5. Poprzez właściwy dla małżeństwa jako sakramentu wymiar znaku potwierdzamy określoną antropologię teologiczną: określoną hermeneutyką człowieka. Można by ją w tym wypadku nazwać także „hermeneutyką sakramentu”, pozwala nam bowiem rozumieć człowieka na podstawie analizy znaku sakramentalnego. Ów człowiek – mężczyzna i kobieta – jako szafarz małżeństwa, jako twórca (współtwórca) znaku sakramentalnego, jest podmiotem świadomym i zdolnym do samostanowienia. Tylko na tej podstawie może on być autorem „mowy ciała” – może też być autorem (współautorem) małżeństwa jako znaku: Bożego znaku stworzenia i „odkupienia ciała”. Fakt, że jest on (ona) człowiekiem pożądliwości, nie przesądza o tym, aby człowiek ów nie był zdolny do odczytywania mowy ciała w prawdzie. Jest „człowiekiem pożądliwości” – ale jest równocześnie zdolny odróżnić prawdę od fałszu w mowie ciała i może być autorem znaczeń prawdziwych (lub fałszywych) tejże mowy.

6. Jest człowiekiem pożądliwości – ale nie jest całkowicie zdeterminowany przez „libido” (w znaczenia, w jakim się często tego terminu używa). Determinacja taka oznaczałaby, że całokształt zachowań człowieka, choćby nawet np. wybór bezżeństwa z motywów religijnych, tłumaczy się tylko swoistymi przekształceniami tegoż „libido”. W takim jednak razie człowiek – w obrębie mowy ciała – byłby niejako skazany na zasadnicze zafałszowania: byłby tylko wyrazicielem swoistej determinacji przez „libido”, a nie byłby wyrazicielem prawdy (lub nieprawdy) samej miłości oblubieńczej oraz komunii osób, nawet mniemając, że jest wyrazicielem tej prawdy. W konsekwencji byłby więc skazany na podejrzewanie siebie i drugich, gdy chodzi o prawdę mowy ciała. Z racji pożądliwości ciała mógłby być tylko „oskarżony”, a nie mógłby być prawdziwie „wezwany”. 


„Hermeneutyka sakramentu” pozwala nam wnosić, że człowiek jest zawsze zasadniczo „wezwany”, a nie tylko „oskarżony”. I to właśnie jako „człowiek pożądliwości”.

Projekt zrealizowany przez: 659bb51b-f11c-48e0-a99a-3bb0565607ab
Projekt współfinansowany przez: 49fb2d2c-eda7-4c63-a535-e56a3f11b088
Patronat: a8c590a9-3d08-4a4b-9229-dd4a0ed18bd5
Partnerzy:
cd4915b3-16ea-4c23-badf-b443f8910d4f
e29b7cad-59cd-4074-9f30-75998a58f94f
5551a6a7-2bef-46f1-be41-c1f7a1ab3968
f3c6a8e0-ee99-4dca-8d8a-96fe00eb6bfc
24b44287-f100-495e-8c1b-f75634d7408c
63b99bd6-cc52-481c-a3c8-20972c4c8aa2
cf967c3c-9ef7-4c65-b6a0-e83c9c106218
4d35ddd8-0a7f-44c4-bc55-1cb1283c2e2f
cde033da-3b35-482a-8654-5122af1cc68e
650c71ba-2be9-480f-a302-aa2f0cf62d83
40ed0768-6507-4a2b-b805-d9278ae7a5bd
99b7ee7e-82fd-484f-bfe6-2615dca8a026
e0d82d40-cf5c-420c-9672-abb19ce71e07
174354ba-a0e9-4596-baf6-47bf9606482b
8796ad48-743b-4784-90aa-3a7961603afe
1d83713a-4602-47eb-ac44-2f2d0bea630e